środa, 27 marca 2019

Jak dobrać odpowiednią bieliznę do letniej sukienki?

Choć kalendarzowa wiosna już za nami, to pogoda ciągle potrafi płatać figle. Pocieszam się myślą, że ciepłe dni są w zasięgu ręki, nieco ponad miesiąc i mamy maj. Z majówką wiążę spore nadzieje, pamiętam, że w zeszłych latach zdarzyło mi się grillować, a nawet opalać w pełnym słońcu. Z nadejściem dobrej pogody wyciągamy z szafy lekkie, przewiewne rzeczy. Letnie kreacje nieraz odkrywają ramiona lub dekolt i aby dobrze się prezentowały należy założyć do nich odpowiednią bieliznę. Poniżej znajdziecie kilka praktycznych wskazówek. 
 
Odsłonięte ramiona

Sukienki i topy w kroju hiszpanki były niekwestionowanym hitem zeszłego lata. Mam wrażenie, że i w tym roku tłumnie pojawią się na ulicach. Do tego typu ubioru najlepiej pasuje bardotka, czyli stanik z odpinanymi ramiączkami i szerszym pasem, który stabilnie podtrzymuje biust. 
 
 

Lekkie, (pół)prześwitujące tkaniny

Najlepszym i najbardziej bezpiecznym wyborem będzie biustonosz w cielistym kolorze, który nie odznacza się pod ubraniem. Czarny stanik do białej, przeźroczystej bluzki wygląda nieelegancko i nikt nie przekona mnie, że jest inaczej.
 
<!>
 

Zwiewne sukienki i luźne topy

Mówi się, że dobrze dobrana bielizna to taka, której nie widać, ale akceptowalne są małe odstępstwa od tej reguły. Delikatne, koronkowe topy bez usztywnienia czyli tzw. bralette podbiły serca nie tylko nastolatek. Wiele modeli można zestawiać w stylizacjach, w których są częściowo widoczne. 
 
 

Duże dekolty

Do dużych dekoltów polecam biustonosze z niskim mostkiem i cienkim łączeniem między miseczkami lub staniki do „zadań specjalnych” z obniżonym łączeniem.
 
 
Modele, które widzicie na zdjęciach pochodzą ze sklepu mojafantazja.pl. Na stronie znajdziecie bogaty wybór bielizny m.in. modelujące biustonosze push-up w wielu wzorach, kolorach i bogatej rozmiarówce.


Jaki jest Wasz ulubiony fason? 
Przywiązujecie wagę do doboru odpowiedniego modelu do typu kreacji?



Zobacz także: 

poniedziałek, 25 marca 2019

Udane połączenie, czyli krem i sera Reveal Youth AA


W przypadku drogeryjnych kosmetyków do twarzy ciężko jest mnie zaskoczyć. Choć zdarzają się totalne niewypały, to zazwyczaj są to poprawne produkty, którym jednak brakuje tego „czegoś”. Dzisiejszy wpis będzie poświęcony serii Reveal Youth AA, która składa się z kremu antyoksydacyjnego oraz 4 różnych kuracji w formie serum: wypełniającej zmarszczki, modelującej, przeciw zaczerwienieniom oraz rozświetlającej.

Krem oraz sera można dowolnie łączyć w zależności od potrzeb skóry:

1. stosuj tak jak serum 
- aplikuj kurację na dzień lub na noc, a następnie krem antyoksydacyjny Reveal Youth. 

2. miksuj 
- zmieszaj na dłoni 3 krople kuracji z kremem antyoksydacyjnym AA Reveal Youth. 

3. intensywna regeneracja  
- stosuj wybraną kurację codziennie przez 30 dni jako intensywną terapię dla skóry. 



Przyznam, że pomysł stworzenia serii, którą można dowolnie miksować bardzo mi się spodobał. Kupując słoiczek kremu i jedną lub dwie kuracje, mamy zestaw na cały rok. Nie potrzebujemy bardziej treściwego kremu na zimę czy osobnego serum, w przypadku chwilowego spadku kondycji cery. Jak sprawdziło się to w praktyce?


Mój zestaw składa się z kremu antyoksydacyjnego oraz dwóch kuracji: rozświetlającej (żółta) oraz wypełniającej zmarszczki (niebieska). Krem znajduje się w szklanym słoiczku o pojemności 50 ml. Jego konsystencja jest niezwykle lekka i świetnie nadaje się jako baza, z którą można mieszać sera wzbogacając jego formułę.
krem antyoksydacyjny Reveal Youth AA skład

Przy mojej tłustej cerze krem fajnie sprawdza się pod makijaż. Szybko się wchłania i dobrze współgra z podkładem. Delikatnie nawilża i wygładza cerę. Myślę, że stosowany solo np. na noc mógłby być za słaby, ale od czego są kuracje? 


Kuracje czyli sera zamknięte są szklanych buteleczkach z pipetką o pojemności 15 ml. Mają formę lekkiego mleczka, które bez problemu się wchłania. Stosowane zarówno samodzielnie jak i w połączeniu z kremem bardzo fajnie się u mnie sprawdziły. Choć ciężko jest mi ocenić działanie przeciwzmarszczkowe w przypadku niebieskiej kuracji czy rozświetlające przy żółtym serum to mogę powiedzieć, że pozytywnie wpływają na ogólny wygląd cery. Jest ona bardziej sprężysta, nawilżona i wygładzona. 


Kuracja wypełniająca zmarszczki Reveal Youth AA skład

Seria Reveal Youth wywarła na mnie dobre wrażenie. Zaskakuje nie tylko uroczymi opakowaniami i możliwością stworzenia spersonalizowanego programu, ale także przyjemnym działaniem. Lubię takie uniwersalne produkty i myślę, że warto je wypróbować. Zarówno krem jak i sera kosztują 39,90 zł za sztukę.
 

Słyszeliście już o tej serii? 


czwartek, 21 marca 2019

Europa da się lubić – podsumowanie moich wycieczek i plany na przyszłość


Mówią, że podróże kształcą. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale powiem Wam, że także uzależniają. Gdy człowiek złapie bakcyla to ciężko mu przez dłuższy czas wysiedzieć w miejscu. W dobie XXI wieku, dzięki niedrogim biletom lotniczym można podróżować bez zbędnego nadwyrężania budżetu. Wystarczy trochę czasu i chęci, aby wyszukać tanie loty. Krótkie, weekendowe wypady to zdecydowanie mój żywioł. W ten sposób zobaczyłam sporo fajnych miejsc, których podsumowanie znajdziecie poniżej.

Barcelona (Hiszpania) - miasto idealne na letni wypoczynek. Choć w sezonie mocno zatłoczone to wierzcie mi, potrafi oczarować (klik). Dla leniuszków znajdzie się i plaża do wylegiwania ;)

Paryż (Francja) – w Paryżu byłam dwa razy, po raz pierwszy w roku 2011, a niedługo znów się tam pojawię. Co prawda przelotnie, ale zawsze. Ciekawa jestem jakie emocje będą towarzyszyć temu wyjazdowi i czy po dwóch wizytach, Paryż ciągle może mnie zaskoczyć. 

Londyn (Wielka Brytania)- W Londynie spędziłam kilka intensywny dni, pełnych pieszych wycieczek i zwiedzania. Ciężko w to uwierzyć, ale miało to miejsce 7 lat temu. Powiem szczerze, że chętnie bym tam wróciła, niestety mój kompan do podróży nie cierpi londyńskiego zgiełku.


Budapeszt (Węgry) - Piękne miasto, które zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Choć w Budapeszcie byłam zimą i chłód potrafił dokuczyć, to mimo to bardzo mile wspominam tą wycieczkę. Mogliście przeczytać o niej tutaj

Praga (Czechy) – Pragę zwiedziłam w podobnym okresie co Budapeszt, czyli zimną. W moim odczuciu oba miasta są do siebie dosyć podobne, choć to nie umniejsza ich urokowi. Niestety z Pragi wróciłam uboższa o portfel i bez dokumentów, więc nie do końca mogłam cieszyć się z wyjazdu. O mojej (nie)przygodzie mogliście przeczytać  tutaj.

Skopje (Macedonia) – Całkiem świeża „zdobycz” na mapie Europy. Miejsce niedocenianie wśród turystów, dzięki czemu nie doświadczymy tutaj tłoku, a i ceny są bardzo przystępne. Myślę, że Skopje doczeka się osobnego wpisu na blogu.


Mediolan (Włochy) – O tym co warto zobaczyć w Mediolanie pisałam tutaj. W stolicy mody spędziłam sporo czasu i udało mi się, poznać także przepiękne okolice wokół jeziora Como. Jeśli myślicie o wycieczce do Mediolanu to warto połączyć ją z wypadem nad Como.

Holandia – Holandię objeździłam wzdłuż i wszerz, co nie jest wielkim wyczynem, ponieważ to małe państwo można przejechać z północy na południe w 3 godziny pociągiem. Miastami, które najbardziej mi się spodobały były Amsterdam (klik) oraz Maastricht.

Belgia – W przypadku Belgii było podobnie tzn. zwiedziłam co się dało ;). Z większych i bardziej znanych miast widziałam Brukselę, Brugię, Gandawę, Luven, Liege, Hasselt. Bruksela okazała się wielkim rozczarowaniem, natomiast Gandawa i Brugia to perełki, które cieszą oko. Zdjęcia z Gandawy mogliście zobaczyć w tym wpisie.

NiemcyKolonia, Dusseldorf i Akwizgran to miasta, które udało mi się zwiedzić. Niestety do Berlina nie było mi po drodze i ten punkt ciągle wisi na mojej liście marzeń.

where to go

Jakie kierunki marzą mi się w najbliższym czasie? 

Portugalia – Pod uwagę biorę Porto i Lizbonę, ale ciężko upolować tanie bilety. Mam nadzieję, że w tym lub przyszłym roku w końcu uda mi się zrealizować ten punkt.

Norwegia – Chciałabym zobaczyć fiordy, niestety taka wycieczka nie należy do najtańszych, więc ciągle czekam na sprzyjający czas i okazję cenową ;)


Rzym - Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu? Chyba nie w moim przypadku. Już od dłuższego czasu mam w planach zwiedzenie Rzymu, ale zawsze coś stoi na przeszkodzie. We Włoszech w ciągu ostatniego roku byłam trzy razy, ale do Rzymu nigdy nie trafiłam.

Albania – Piękny kraj, który do mojej listy życzeń wpadł stosunkowo niedawno. Coraz więcej ludzi docenia uroki Albanii, co niestety wiąże się ze wzrostem cen. Trzeba się spieszyć, bo jak pewnie się domyślacie tłumy turystów to nie jest to o czym marzę. 
 
 
Mieliście okazję zobaczyć, któreś z tych miejsc? 
Gdzie chcielibyście pojechać?
 
Wpis reklamowy powstał we współpracy z tanie-loty.com.pl.

poniedziałek, 18 marca 2019

Minipaletka cieni do powiek Eveline Quattro Eyeshadow 03


Na blogu dawno nie pojawiła się kolorówka. W dużej mierze wynika to z tego, że mój codzienny makijaż jest bardzo minimalistyczny. Z kolorem szaleję tylko na większe wyjścia, skąd też okazje do zabawy z makeupem są ograniczone. W dzisiejszym wpisie przeczytacie o palecie cieni do powiek Eveline Quattro Eyeshadow numer 03. Paletę mam już dobry rok, więc miałam sporo czasu, aby ją przetestować w różnych warunkach.

blog kosmetyczny

Pudełeczko wykonane jest z plastiku średniej jakości. Na opakowaniu mamy rysunek oka ze wskazówkami jakich kolorów użyć, aby uzyskać efekt smokey eye. Moja paletka ucierpiała przewożona w kosmetyczce ze zmywaczem, który przeciekł, dlatego część nadruku zniknęła. Do opakowania dołączony jest aplikator-gąbeczka i szczerze, zastanawiam się czy ktoś go w ogóle używa? 


Numer 03 to zestaw zachowany w kolorach szarości. Wszystkie cienie są brokatowe, ze sporymi połyskującymi drobinkami. Nr 1 w zasadzie nie ma koloru, po roztarciu na powiece daje połysk. W kryzysowych sytuacjach może posłużyć jako rozświetlacz, choć nie daje równej tafli błysku (drobinki są dosyć duże i mocno widoczne). Nr 2 to jasna szarość, mniej błyszcząca, o słabej pigmentacji. W połączeniu z jedynką, cienie zlewają się tak, że nie sposób ich rozróżnić. Nr 3 daje trochę koloru, ale pigmentacja również nie powala, jest połyskujący, ale brokatu jest mniej i jest drobniejszy. Nr 4 to czerń, dosyć fajnie napigmentowana, z dużymi brokacikami.


Cienie dosyć mocno się osypują. Na oku tylko dwa ciemniejsze kolory są widoczne, jasne zlewają się i zostawiają jedynie błyszczącą poświatę. Przy nakładaniu pędzlami cały kolor zostaje na włosiu. Bardzo ciężko przenieść cień na powiekę. Chyba najlepszy efekt uzyskałam używając palców. Miałam nadzieję, że ta mała paletka będzie moim wyjazdowym towarzyszem, ale niestety mocno mnie rozczarowała. Choć cena produktu jest przystępna (16 zł) to moim zdaniem nie warto w niego inwestować.

wtorek, 12 marca 2019

Dlaczego warto stosować peeling trychologiczny?


Peeling skóry głowy jest ważnym zabiegiem pielęgnacyjnym, który mimo swojego dobroczynnego działania, często jest pomijany. Sama przez długi czas nie mogłam się do niego przekonać, trochę z lenistwa, trochę z samej niechęci do jego stosowania. Peeling skóry głowy jest dla mnie kłopotliwy i średnio przyjemny. 
 
Może nie do końca chodzi mi o uczucie dyskomfortu podczas jego wykonywania, ale o problemy z późniejszym rozczesaniem włosów. Pasma po peelingu są często skołtunione i mocno splątane. Mimo tych wad widzę, także sporo plusów. Po złuszczeniu martwego naskórka, skalp jest dobrze oczyszczony i odświeżony, a włosy mniej się przetłuszczają. Peeling pomaga w usunięciu zalegającego łupieżu, czy łuski towarzyszącej łojotokowemu zapaleniu skóry głowy. 


Obecnie stosuję peeling trychologiczny Biovax Botanic, który zamknięty jest w poręcznej tubie 150 ml. Produkt kupujemy w papierowym pudełku z obszernym opisem dotyczącym jego składu i działania. Jego konsystencja jest żelowa, zawiera dużą ilość drobnych kuleczek złuszczających.



Wiele osób zachwala zapach, który jednak dla mojego nosa jest średnio wyczuwalny. Produkt dobrze spełnia swoje zadanie. Po użyciu moja głowa jest odświeżona i dobrze przygotowana na przyjęcie wcierek, czy innych produktów przeciw wypadaniu włosów, których intensywnie używam w ostatnim czasie.
 
peeling do włosów
 
Mam wrażenie, że wydajność produktu mogłaby być trochę lepsza. Tubka kosztuje ok. 20 zł, a starcza na kilka użyć. Fajnym dodatkiem byłby też aplikator umożliwiający precyzyjne dozowanie specyfiku na skalp. Mam nadzieję, że uda mi się pokonać wewnętrznego lenia i będę go stosować systematycznie, bo gołym okiem widać, że mi służy.
 
 
Używacie peelingów trychologicznych?

środa, 6 marca 2019

Lutowe denko - 3 buble i 2 perełki

Już dawno wyrzuciłam ostatnią kartkę z lutym z mojego kalendarza zdzieraka, a mimo to ubiegły miesiąc nadal nie doczekał się kosmetycznego podsumowania. Bez zbędnego przeciągania zapraszam na kolejną część Projektu Denko z przeglądem zużytych kosmetyków. Poniżej zobaczycie co pożegnam z radością, a do czego chętnie wrócę.




Balea Mizellen Reinigungswasser płyn micelarny
Przyjemny micel w rozsądnej cenie.
Recenzja. 
Kupię ponownie. 


Biotanique łagodny żel do mycia twarzy
Zapach niezbyt mi się podobał, żel lubił przesuszać i nie do końca radził sobie ze zmywaniem makijażu.
Nie wiem czy kupię ponownie. 


Stieprox leczniczy szampon do włosów z łojotokiem (na receptę)
Szampon, który notorycznie przepisują mi dermatolodzy. Ma ograniczać łojotokowe zapalenie skóry głowy, jednak jego działanie nie jest spektakularne. Po odstawieniu objawy się nasilają, więc chyba jednak coś tam robi...


Carmex balsam do ust w słoiczku
Świetnie radził sobie nawet z mocno wysuszonymi ustami. Lubiłam go stosować na noc, dobrze działał i starczył na długi czas. To moja perełka.
Kupię ponownie.


wibo bibułki matujące


Schwarzkopf Nature Moments szampon z olejem arganowym i macadamia
Po kilku użyciach tego szamponu miałam paskudny problem ze swędzącą skórą głowy i nasileniem objawów ŁZS.
Dla mnie to bubel.
Nie kupię ponownie.  


Palmolive żel pod prysznic Coconut Joy
Wiele osób zarzuca mu, że nie pachnie kokosem, mimo to bardzo go lubię i mogę go zaliczyć do moich perełek. Pisałam o nim tutaj.
Kupię ponownie.

 
Cosnature Korper-butter masło do ciała 
Kosmetyk o bardzo treściwej konsystencji. Więcej o nim możecie przeczytać w tym wpisie. 
Nie kupię ponownie.


Wibo bibułki matujące
Ekonomiczna wersja bibułek, które co prawda nie matują na długo, ale pozwalają okiełznać moją cerę. 
Kupię ponownie.


kosmetyki denko kosmetyczne


Avon Planet Spa India Intensity - krem do ciała Tajemnice Indii
Lubiłam ten balsam za lekką konsystencję i przyjemny zapach. O jego działaniu pisałam tutaj.
Kupię ponownie.


Rexona w kluce pure fresh
Dezodorant w kulce, które w ogóle nie działa. Nie widzę w nim żadnych zalet, dlatego zasłużył na miano bubla.
Nie kupię ponownie.


Delia oliwkowy krem do rąk 
Produkt o słabym działaniu i jeszcze gorszym składzie. Długo się wchłania, sprawia, że dłonie są szorstkie i nieprzyjemne w dotyku. Zasłużył na miano bubla. 
Nie kupię ponownie. 


Bielenda Carbo Detox peeling węglowy
Co do tego kosmetyku mam mieszane uczucia. Kiedyś parafina w składzie mi nie przeszkadzała, ale przy tym peelingu dała się we znaki. Tworzyła nieprzyjemną tłustą powłoczkę na skórze.
Nie kupię ponownie.


Avon Rare Amethyst woda perfumowana
Przyjemny, prosty zapach, który dosyć szybko mi się znudził. O kompozycji zapachowej i trwałości pisałam tutaj.
Nie kupię ponownie. 


Znacie którąś z moich perełek, a może trafiłyście na jednego z bubli?