wtorek, 23 lipca 2024

Idealna paleta nude? Born This Way Too Faced

Dla wielu z nas, paleta cieni do powiek w kolorach nude to podstawa w kosmetyczce. Nie jest jednak łatwo znaleźć ideał. Czy paleta Born This Way od Too Faced zasłużyła na ten tytuł? Zapraszam na recenzję, tej znanej i przez wielu lubianej palety cieni w odcieniach brązu. 
 
paleta Born This Way Too Faced
 


Opakowanie

Opakowanie jest proste, wykonane z solidnej tektury. W środku znajdziemy lusterko. Całość zamykana jest na magnes. Zarówno pod względem wizualnym jak i użytkowym nie ma do czego się przyczepić. Myślę, że dobrze sprawdzi się na wyjazdach. 
 

Kolorystyka

Paleta zawiera 16 cieni do powiek, w tym zarówno matowe, jak i błyszczące odcienie. Kolory są dobrze przemyślane – znajdziemy tu zarówno neutralne, ciepłe brązy, idealne do codziennego makijażu, jak i bardziej wyraziste barwy, które świetnie sprawdzą się w wieczorowych stylizacjach. Plusem jest obecność bazowych kolorów, czyli jasnego beżu pod łuk brwiowy oraz ciemniejszych kolorów do pokreślenia linii rzęs. 
 
the natural nudes eyeshadow palette

Jakość

Wiele osób bardzo lubi jakość tej palety. Przyznam szczerze, że nie zrobiła ona na mnie piorunującego wrażenia. Cienie nakładane na pędzel i przy aplikacji gdzieś się gubią, a kolory wyglądają dosyć podobnie na powiece. Mam również problemy z przeniesieniem brokatów na skórę – głównie transferuje się brokat, a baza kolorystyczna gdzieś znika. Nie mogę powiedzieć, że źle pracuje mi się z tą paletą, ale wolę jakość Soft Glam od Anastasia Beverly Hills, mimo że te cienie mają tendencję do osypywania się. 
 
brązowa paleta cieni


Podsumowanie

Na pewno dużym plusem tej palety jest jej uniwersalność. Przeczytałam mnóstwo świetnych opinii na jej temat w internecie przed zakupem, i teraz czuję pewien niedosyt. Niemniej jednak dam jej jeszcze szansę. 
 

Jeśli macie swoje doświadczenia z paletą Born This Way, podzielcie się nimi w komentarzach.
 
 

wtorek, 16 lipca 2024

Wycieczka Objazdowa po Włoszech: Piza, Florencja i Wenecja

Włochy to kraj pełen historii, kultury i niesamowitych krajobrazów. Wycieczka objazdowa po Włoszech – to niezapomniana podróż przez jedne z najpiękniejszych miast. Na wyjazd zdecydowaliśmy się w maju i zależało nam na zwiedzeniu trzech miast: Pizy, Florencji i Wenecji, które są stosunkowo niedaleko od siebie. Nasza przygoda zaczęła się w Pizie, gdzie wylądowaliśmy i prosto z lotniska wypożyczyliśmy samochód, którym przemieszczaliśmy się między atrakcjami. Lot powroty był, także z Pizy, co umożliwiło nam zwrócenie samochodu bezpośrednio przed wylotem. 
 
Piza tower

Piza

Piza znana jest ze słynnej Krzywej Wieży. Wieża, będąca częścią Katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, znajduje się na Placu Cudów (Piazza dei Miracoli). Jest to główna atrakcja w mieście i dlatego jest bardzo zatłoczona. Na pewno trzeba uzbroić się w cierpliwość, aby zrobić sobie wymarzone zdjęcie. Plac jest otwartą przestrzenią, z małą ilością cienia, dlatego jest tam bardzo gorąco. Przy wieży jest wejście na stare mury miasta, którymi można pospacerować, ale znów pojawia się problem braku cienia i ostrego słońca. Warto zaopatrzyć się w wodę i kapelusz z szerokim rondem. 
 
Florencja Firenze
 

Florencja

Naszym kolejnym przystankiem była Florencja, miasto, które stanowi serce włoskiego renesansu z dużą ilością zabytkowych budynków i rzeźb. Chyba najsłynniejszą z nich jest rzeźba Dawida wykonana przez Michała Anioła.

Warto przejść się Ponte Vecchio, słynnym mostem pełnym sklepików jubilerskich. Florencja to także miasto pięknych ogrodów i doskonałej kuchni – z lokalnymi daniami i winami, które dopełnią kulinarne doświadczenia. 
 
Wenecja


Wenecja

Ostatnim etapem naszej wycieczki była Wenecja, miasto na wodzie, które zachwyca swoją unikalnością. Klimat tego miejsca jest tak niepowtarzalny, że już sam spacer po Wenecji robi ogromne wrażenie. Warto odwiedzić Plac Świętego Marka z imponującą bazyliką i pałacem Dożów. Polecam wybrać się na rejs gondolą, który niestety nie jest tani, ale zdecydowanie warty swojej ceny, gdyż daje możliwość zobaczenia miasta z zupełnie innej perspektywy. 
 

Praktyczne wskazówki

Jazda samochodem po Włoszech jest wyzwaniem, wymagającym mocnych nerwów. Przemieszczanie się na dłuższe dystanse nie jest najgorsze, natomiast dojazd do hotelu i poruszanie się w okolicach miast jest problematyczne. Włosi szaleją na ulicach, trąbią, wymuszają pierwszeństwo. Zachowują się tak, jakby wiecznie im się spieszyło. Niestety dosyć łatwo jest o stłuczkę. 
 

Hotele i plan podróży

Wszystkie z wymienionych miast są bardzo drogie, jeśli chodzi o noclegi. Jeśli zależy wam na dobrych warunkach, trzeba się liczyć z dużym wydatkiem. Plusem jest to, że każde z tych miast można zwiedzić w ciągu jednego dnia, więc nie musicie rezerwować wielu noclegów.

Uważam, że każde z tych miejsc jest warte zobaczenia, ale największe wrażenie zrobiła na mnie Wenecja i to ją będę wam najmocniej polecać. 
 

Mieliście okazje zwiedzić, któreś z tych miast? 
 
 

niedziela, 30 czerwca 2024

Moje ulubione zapachy w kosmetykach

Kosmetyki to uczta dla zmysłów. Wygląd produktu, konsystencja oraz zapach składają się na przyjemość ich stosowania. Zapachy w kosmetykach mają niesamowitą moc. Dzisiaj chcę podzielić się z Wami trzema zapachami, które szczególnie cenię w kosmetykach. Czekolada, pomarańcza i kokos to moje ulubione aromaty, które towarzyszą mi na co dzień, sprawiając, że zwykłe rytuały pielęgnacyjne stają się wyjątkowe. 
 


Czekolada

Czekoladowe kosmetyki to prawdziwa uczta dla zmysłów, która pozwala przenieść się do krainy słodkości. Ostatnim czekoladowym hitem była dla mnie kolorówka Eveline Choco Glamour, a zwłaszcza balsam/maska do ust na noc. 

Pomarańcza

Zapach pomarańczy w kosmetykach to czysta świeżość i energia. Pomarańczowe nuty są orzeźwiające i pobudzające, a jeśli je połaczyć z czekoladą to już mamy prawdziwą bombę! 
 
kokosowy balsam do ust

Kokos

Kokos to zapach, który jest słodki i odprężający. To idealny wybór na długie, odprężające kąpiele, ale nie tylko.

Jakie są Wasze ulubione zapachy w kosmetykach?

niedziela, 16 czerwca 2024

Co u mnie nowego?

Pora na aktualizację zakupów kosmetycznych (i nie tylko) z ubiegłego miesiąca. Jeśli jesteście ciekawi, co będę testować w najbliższych dniach to, zapraszam do dalszej części posta.
 

Oprócz kosmetyków, które regularnie pokazuję Wam na IG @kosmetyczne_pasje, zdarzyło się kilka zakupów, które nie doczekały się jeszcze publikacji. Jako właścicielka tłustej cery, często sięgam po bibułki matujące i nadeszła pora uzupełnić zapasy. Kupiłam dwa opakowania bibułek marek, których do tej pory nie używałam. Jedne pochodzą z firmy Dermacol, drugie Gabriella Salvete. Mam nadzieję, że się u mnie sprawdzą. Ciągle szukam ideału.
 
Na zdjęciu widzicie podkład Claresa liquid perfection, kupiony z polecenia Maxineczki. Już teraz mogę Wam zdradzić, że nie był to udany zakup. Podkład wygląda bardzo ciężko na mojej skórze.
 
Catrice ochronna pomadka do ust


Kupiłam 3 ochronne pomadki do ust Essence oraz Catrice. Wypatrzyłam je w drogerii online i pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę po otwarciu paczki, była jakość opakowań. Są to tanie produkty i opakowania też takie właśnie są – niedopracowane i niesolidne.
 
okulary przeciwsłoneczne guess



Z racji letniego sezonu, trzeba pomyśleć o ochronie przeciwsłonecznej, dlatego pojawił się u mnie filtr Garnier SPF50. Udało mi się zrealizować punkt z listy życzeń i kupić okulary przeciwsłoneczne. Do letniego sezonu nadal brakuje mi płaskich sandałów i klapek/ japonek.
 

Jesteście już przygotowani na zbliżające się wakacje?
 

środa, 22 maja 2024

Paleta Queen Tarzi Grl Pwr


Zapraszam na recenzję palety mało znanej  marki, która zaciekawiła mnie swoim wyglądem i kolorami. Paletka nazywa się Queen Tarzi Grl Pwr, Girl Power. Od razu spodobała mi się okładka z uśmiechniętymi kobietami różnych narodowości. Zarówno kolorystyka, jak i estetyka opakowania wpisała się w mój gust. 
 
Queen Tarzi Grl Pwr


Paleta skrywa w sobie lusterko oraz 12 cieni, w neutralnej brązowo-zielonej kolorystyce. Znajdują się tutaj zarówno cienie matowe, jak i brokatowe. Maty są mocno napigmentowane, dobrze się z nimi pracuje. Cienie błyszczące są ok, ale daleko im do turbo pigmentów, czy cieni brokatowych nowej generacji. Paletka jest poręczna, fajna na wyjazdy, pod warunkiem, że nie potrzebujecie jasnego, beżowego cienia. Tutaj go niestety brakuje. Najjaśniejszy brąz z palety jest za ciemny pod łuk brwiowy. 
 
cienie Queen Tarzi Grl Pwr

Pierwsze eksperymenty z paletą wypadły pozytywnie i miałam wobec niej duże nadzieje, ale już po 3-cim użyciu rozleciało mi się opakowanie. Jest ono wykonane z tektury, zamyka się na magnes. Na pierwszy rzut oka wyglądało ok. U mnie niestety odkleiła się kratka, separująca cienie i wypadł magnes. Po zerknięciu do środka widać, że cienie są przyklejone byle jak. Udało mi się naprawić opakowanie, ale niesmak pozostał. Paleta na stronie douglas kosztuje 45 euro, na oficjalnej stronie producenta obecnie ok. 20 euro. Uważam, że tak słaba jakość jest niedopuszczalne przy tej cenie. Nawet tańsze, drogeryjne palety nie sprawiają takich problemów. 
 
Queen Tarzi Grl Pwr Girl Power


Paletka zostaje u mnie i nadal ją będę testować, ale nie planuję zakupu innych produktów tej marki.


Zwracacie uwagę na opakowania kosmetyków? 
Znacie markę Queen Tarzi? 
 
 

sobota, 11 maja 2024

Kultowy błyszczyk Dior na moich ustach


Są kosmetyki, które przyprawiają o szybsze bicie serca. Niektóre z nich są tak popularne, że zasłużyły na miano kultowych. Jako że kosmetyki to moje hobby, to często przyglądam się takim produktom i jeśli mam okazję to testuję na własnej skórze. Zapewne sporo z was kojarzy błyszczyk Dior Addict Lip Maximizer. Znajduje się on w charakterystycznym, eleganckim opakowaniu z logo Dior. Wykonanie buteleczki dopracowane jest w każdym szczególe. Trzymając ten produkt w dłoni czujemy, że jest to kosmetyk z wyższej półki.

Dior Addict Lip Maximizer
 

Produkt dostępny jest w dwóch wersjach; z drobinkami i bez. Mój kolor to 012 Rosewood (wersja bez drobinek). Bardzo ładnie wygląda na ustach, mocno się błyszczy, dodając im objętości. Jest lekko chłodzący, ale nie piecze w usta, jak niektóre pompujące błyszczyki. Konsystencja jest dosyć treściwa, co przekłada się na dobrą trwałość. Nie lepi się, jest komfortowy w noszeniu. Podoba mi się efekt, jaki daje, choć liczyłam na mocniejsze powiększenie ust. Przyznam, że stosowanie tego produktu to czysta przyjemność. Można poczuć się naprawdę luksusowo, niestety to, co dobre kosztuje. Produkt znajdziecie m.in. w drogerii Douglas w cenie regularnej ok. 200 zł.
 
Dior Addict Lip Maximizer rosewood
 

Mam nadzieję, że buteleczka starczy mi na długo. Mimo że lubię ten kosmetyk, to nie wiem, czy wydałabym na niego po raz kolejny tak wysoką kwotę, zwłaszcza że na rynku znajdziemy sporo tańszych zamienników.
 
Miałyście okazję poznać ten błyszczyk lub inne kosmetyki Dior?
 
 

niedziela, 28 kwietnia 2024

Wiosenno – letnia wishlista

Zmiana sezonów, zazwyczaj wiąże się z porządkami w garderobie. Po przeglądzie szafy okazało się, że brakuje mi kilku rzeczy, które chciałabym dokupić na ten sezon. Niestety coraz trudniej jest mi znaleźć coś, co mi się podoba. Nie wiem, czy jest to związane ze zmianą mojego podejścia do zakupów, czy też ze spadkiem jakości ubrań dostępnych w sklepach. W każdym razie poszukiwania nie będą łatwe i na pewno będę je musiała rozłożyć w czasie, żeby się nie zniechęcić.
 

Sandały na płaskiej podeszwie. Niestety poprzednie zakończyły swój żywot już po jednym sezonie.
 
Klapki na wakacyjny wyjazd. Przydatna rzecz do wyskoczenia na plaże. Wcześniej miałam japonki, ale nie są one zbyt przyjazne dla stóp.
 
Okulary przeciwsłoneczne. To nie tylko mody dodatek, ale także ochrona wzroku, dlatego pora zainwestować w jakiś porządny i twarzowy model.
 
Strój kąpielowy, do niedawna wisiał na liście życzeń, ale dosłownie kilka dni temu udało mi się go kupić.

Bluzki i T-shirty. Najlepiej z dobrym składem, o luźniejszym kroju.
 
Spodnie z wysokim stanem. Brakuje mi klasycznych spodni z prostą nogawką i wysokim stanem. Najlepiej w kolorze czarnym lub ciemnego jeansu. Takich spodni jest mnóstwo, ale jednak trafić na takie, które będą dobrze leżeć, nie jest łatwo.
 
Czarne sneakersy, czyli sportowe buty w nieco bardziej eleganckim wydaniu. Najlepiej całkowicie czarne, z czarną podeszwą.

Trzymajcie kciuki za realizację wishlisty. Możecie podrzucić Wasze propozycje, jeśli widzieliście coś fajnego w konkretnym sklepie.


Czy wasze szafy są już gotowe na sezon wiosna/lato?
 
 

sobota, 13 kwietnia 2024

Słynny krem Bum Bum Sol de Janeiro

Na pewno sporo z was słyszała o kremie Sol de Janeiro Bum Bum body cream. Kosmetyk jest dosyć charakterystyczny, ze względu na swoje opakowanie i zapach. Produkt ma wielu wielbicieli, dlatego postanowiłam go przetestować na własnej skórze. Niestety krem nie należy do tanich (145 zł za 150 ml). Udało mi się, jednak dorwać zestaw miniatur w atrakcyjnej cenie. 
 
Sol de Janeiro Bum Bum body cream


Oprócz kremu do ciała, w zestawie znalazły się; kosmetyczka, mgiełka do ciała i żel pod prysznic. Kosmetyczka wykonana jest z przezroczystego plastiku, dzięki czemu można jej użyć jako opakowania na płyny/kosmetyki w bagażu podręcznym do samolotu. Jej minusem jest mały rozmiar, zmieszczą się tutaj tylko najbardziej podstawowe produkty. Drugą wadą jest to, że jest bardzo sztywna i ciężko się ją otwiera. 
 
Sol de Janeiro Bum Bum body cream


Żel pod prysznic ma konsystencję mleczka. Pięknie pachnie i zostawia przyjemny aromat na skórze. W połączniu z wodą tworzy gęstą, kremową pianę. Jest bardzo komfortowy w użyciu. Minusem jest opakowanie, które lubiło się brudzić. W okolicach dozownika zbierały się zaschnięte resztki produktu.

Mgiełka do ciała i włosów ma słodki zapach. Moim zdaniem słodszy niż żel i krem do ciała. Zapach jest otulający i ciepły. Nie jest przytłaczający, ale dla mnie był trochę za słodki.

Krem do ciała ma aksamitną konsystencję. Dosyć szybko się wchłania, pozostawiając skórę miękką i nawilżoną. Dużym plusem jest jego zapach. Choć nie mogę narzekać na działanie kremu to warto zwrócić uwagę na to, że na rynku jest sporo tańszych balsamów do ciała, które dają ten sam efekt pielęgnacyjny. Mam wrażenie, że w tym wypadku płacimy za rozpoznawalność produktu, opakowanie oraz słynny zapach. 
 
Sol de Janeiro Bum Bum travel set


Zestaw wypadł pozytywnie, lubiłam go używam. Niestety cena produktów trochę odstrasza, więc jeśli będą się pojawiać w mojej łazience to raczej okazjonalnie.


Znacie kosmetyki Sol de Janeiro? 
 
 

niedziela, 7 kwietnia 2024

Pora na nowości



Ostatnie miesiące nie obfitowały w zakupy kosmetyczne. Sporo produktów znajduję w pudełkach Pure Beauty, dlatego rzadziej zaglądam do drogerii. Jeśli jesteście zainteresowani zawartością boxów Pure Beauty to zapraszam na mojego IG @kosmetyczne_pasje, gdzie pokazuję je na bieżąco.


Oczywiście pokusy kosmetyczne pojawiają się cały czas. Chociażby niedawno wypuszczona kolekcja Maxineczki. Paleta 01 Dusk Lover, do mnie woła. Koniecznie dajcie znać, czy widziałyście ją na żywo i czy kolekcja będzie w stałej sprzedaży. Na razie paleta ląduje na liście życzeń, a póki co skupiamy się na marcowych zakupach.

Anastasia Beverly Hills Sultry

Skusiłam się na cienie do powiek Anastasia Beverly Hills. Jak dotąd Soft Glam tej marki to moja ulubiona paleta. Nie przepadam, jednak za jej opakowaniem, a konkretnie welurowym wykończeniem, które szybko się brudzi. Tym razem wybór padł na 9tkę Sultry. Kolorystyka jest zachowana w brązach, ale odcienie są dosyć specyficzne. Mimo, że w błyskach zakochałam się od pierwszego użycia, to mam wrażenie, że kolory z tej palety nie do końca do mnie pasują.

Anastasia Beverly Hills Sultry small

 
Chcąc ułatwić sobie życie kupiłam zmywacz do paznokci w formie płatków. Pudełeczko zawiera krążki nasączone zmywaczem i niestety kompletnie nie działa. Ciężko usunąć nimi nawet bezbarwny lakier. To już moje drugie podejście do tego typu rozwiązania. Wcześniej testowałam inną markę i też nie byłam zadowolona.

Bibułki matujące ZINA

Bibułki matujące to must have w mojej kosmetyczce. Szukam takich, które będą dobrze pochłaniać sebum, najlepiej trochę grubszych arkuszy. Tym razem wybrałam markę 3INA, ale jeśli macie coś ciekawego do polecania to piszcie w komentarzach. Trafiło do mnie kilka miniatur, a wśród nich tusz do rzęs Estee Lauder Double Wear, krem koloryzujący Bobbi Brown oraz krem pod oczy Estee Lauder.


Znacie, któryś z tych produktów? 
 
Napiszcie co sądzicie o nowej kolekcji Maxineczki. Czekam też na polecajki bibułek matujących oraz zmywacza w płatach, który działa :)





środa, 20 marca 2024

Błędy w pielęgnacji, które kiedyś popełniałam

Wiedzę zdobywa się z wiekiem i doświadczeniem. Dzisiejszy post należy potraktować trochę z przymrużeniem oka i będzie on poświęcony błędom w pielęgnacji, które popełniałam 10-15 lat temu. Kiedyś dostęp do informacji nie był tak powszechny jak dzisiaj, a rynek kosmetyczny był mniej rozwinięty. Informacji szukało się głównie w czasopismach i młodzieżowych gazetkach, więc sami możecie się domyślić, jakie były tego efekty.


Używałam kosmetyków z alkoholem do cery trądzikowej
 
Jako nastolatka używałam produktów dedykowanych młodej skórze. Niestety większość z nich miała fatalne składy. Toniki na bazie alkoholu, które miały działać antybakteryjnie wysuszały skórę i pogłębiały trądzik. Niestety nie byłam jedyną fanką antytrądzikowych, drogeryjnych serii, które szkodziły cerze.

Nie stosowałam kremu pod oczy
 
Wiele moich koleżanek uważało, że krem pod oczy jest dla starszych pań, a jego stosowania ma sens dopiero po 30tce. Mam wrażenie, że kremów pod oczy było znacznie mniej w drogerii i podobnie jak rówieśniczki, nie zaprzątałam sobie głowy ich stosowaniem.
 

Nie stosowałam kremu na szyję
 
Podobnie było z nakładaniem pielęgnacji na skórę szyi. Jakoś nie przyszło mi do głowy, że powinnam ją nawilżać. Teraz wiem, że wiek kobiety najłatwiej poznać po szyi i dłoniach ;).
 

Myślałam, że toniku i płynu micelarnego można używać zamiennie
 
Pamiętam, gdy na rynku pojawiły się płyny micelarne. W sumie to nie do końca było wiadomo jak ich używać. Wydawało mi się, że płyn micelarny jest zamiennikiem toniku, a skoro używałam toniku, to nie kupowałam już płynów micelarnych. Teraz nie wyobrażam sobie zmywania bez nich makijażu.
 

Nie regulowałam i nie malowałam brwi
 
Pierwszy raz wyregulowane brwi miałam na swoją studniówkę. Wcześniej nie przykładałam wagi do ich wyglądu. Kiedyś w modzie były cienkie niteczki, dlatego być może wyszło mi to na dobre. Wiele moich koleżanek tak mocno  wyskubało brwi, że przez lata nie mogły wrócić do naturalnego kształtu.
 

Myślałam, że korektor służy tylko do maskowania pryszczy
 
Jakie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że korektorem można zakryć cienie pod oczami lub wykonturować twarz. Konturowanie twarzy stało sie modne stosunkowo niedawno. Wcześniej na rynku praktycznie nie było kosmetyków do modelowania twarzy.
 

Jakie błędy popełniałyście w młodości? 
Chętnie poznam Wasze pielęgnacyjne/makijażowe wtopy.
 
 

niedziela, 3 marca 2024

Pierwszy punkt z kosmetycznej wishlisty zrealizowany

Pixi Clarity Blemish Stickers to punktowe płatki na wypryski. W składzie zawierają kwas salicylowy oraz cica i ekstrakt z zielonej herbaty. Mają za zadanie szybko i skutecznie redukować niedoskonałości i zaczerwienienia. 
 

Opakowanie zawiera dwa listki zamknięte w osobnych blistrach. Każdy z nich ma 12 plasterków. Plastry to ciekawe rozwiązanie, które ma kilka zalet. Są wygodne do stosowania na noc. Nie musimy się martwić o to, że plaster się przesunie. Krem łatwo wetrzeć w poduszkę, tutaj nie ma tego problemu. Naklejka tworzy swojego rodzaju opatrunek, izoluje wyprysk od środowiska zewnętrznego, uniemożliwia dotykanie go i rozdrapywanie.


Plasterki mają formę żelowych łatek. Są półprzezroczyste, rozmiar jest odpowiedni – nie za mały, nie za duży. Dobrze przylegają do skóry, nie przesuwają się w trakcie noszenia. Ich minusem jest cena, ok. 75 zł w Sephora, co daje ponad 3 zł za plaster.


Czy to działa?

Niestety jeden plaster niewiele robi. Myślę, że potrzeba około 3 szt, żeby zauważyć efekt (czyli np. dwie noce + 1 dzień ciągłego noszenia). Po jednej nocy, widać głównie zmniejszenie zaczerwienienia. Plasterki sprawdziły się na podskórne gule, ale tylko na te wyciskane/ rozdrapane. Mam wrażenie, że żel z płatka wchłaniał trochę zawartość guli i rano nie była ona taka wypukła. Niestety na podskórne formujące się wypryski, które nie były ruszane, nie działa, a na tym mi najbardziej zależało.

Pixi Clarity Blemish Stickers

Podsumowując: działanie tych plastrów nie jest spektakularne. Jeśli oczekujecie efektu po jednej nocy, raczej się rozczarujecie. Coś tam robią, działanie jest widoczne, ale czy różni się od tańszych produktów tego typu dostępnych na rynku? Wydaje mi się, że nie. Produkt jest bardzo drogi i myślę, że za taką cenę mamy prawo wymagać czegoś więcej.


Mam mieszane uczucia co do tych plastrów, nie mogę powiedzieć, że zupełnie nie działają, ale stosunek ceny do jakości wypada marnie, więc nie wiem czy jeszcze do nich wrócę.


Stosowaliście kiedyś tego typu produkty? 
Znacie jakieś plasterki na wypryski, które możecie mi polecić? 
 
 

niedziela, 18 lutego 2024

Eukaliptusowa pomadka do ust z masłem shea Rituals

Pomadka do ust i krem do rąk to dwa kosmetyki, których nigdy nie może zabraknąć w mojej kosmetyczce. Przeważnie mam je ze sobą w torebce. Niedawno skusiłam się na nowy balsam do ust Rituals Repair z masłem shea i eukaliptusem
 

Produkt mieści się w bardzo eleganckim, srebrnym opakowaniu. W celu jego otwarcia należy nacisnąć przycisk z logo. Opakowanie jest solidne i prezentuje się na prawdę ładnie. Sztyft ma lekką konsystencję, łatwo sunie po skórze. Pozostawia delikatną, śliską warstwę na ustach. Balsam jest bardzo komfortowy w noszeniu, ale dosyć szybko się zjada. Nawilżenie ust oceniam na 4-kę. Lubię efekt jaki daje, ale mam wrażenie, że jest on krótkotrwały. Produkt kosztuje 59 zł, więc nie jest to mało. Z pewnością płacimy za markę i opakowanie. 
 
balsam do ust Rituals Repair z masłem shea i eukaliptusem skład


Przyznam szczerze, że polubiłam ten produkt, mimo że szybko się kończy. Z chęcią poznam również inne wersje, może nawet skuszę się na te z kolorem. 
 

Używacie balsamów do ust czy wolicie szminki?

wtorek, 13 lutego 2024

Pierwsze zakupy kosmetyczne 2024 – nowe palety

Mamy już prawie połowę lutego, więc pora na podsumowanie zakupów zrobionych w nowym roku. Dawno nie skusiłam się na nowe cienie, więc pokusa była spora i pojawiły się aż 3 nowe palety. Zacznijmy jednak od kosmetyków do twarzy. 
 

Marzył mi się wygładzający puder. Na rynku pojawiła się nowość od MAC, a w zasadzie stary puder w nowym, walentynkowym opakowaniu. Mam nadzieję, że się nie zawiodę, bo jest to najdroższy puder jaki do tej pory kupiłam. Produkt nazywa się MAC Lovestruck LuckStudio Fix+ Pro Blur Weightless Loose Powder i ma przepiękne opakowanie. Miejmy nadzieję, że zawartość okaże się równie dobra. 
 
Queen Tarzi Girl Power


W oko wpadła mi paleta Queen Tarzi Girl Power. Spodobała mi się kolorystyka, pomysł na nazwę oraz filozofia marki. Na pierwszy rzut oka opakowanie wydaje się mało solidne. Cieni jeszcze nie używałam, ale prawdopodobnie za jakiś czas pojawi się oddzielna recenzja na blogu. 
 
Only You eyeshadow Give me a sublime look

Na koniec dwa niezaplanowane zakupy, czyli paletki Only You; Give me a sublime look oraz Look at those superb colors inside. Brakowało mi trochę do bezpłatnej wysyłki a te maleństwa były akurat na promocji. Nie spodziewałam się zbyt wiele za tą cenę, ale miło się zaskoczyłam. Czerwona paletka poszła w ruch i całkiem przyjemnie mi się jej używało. Błyski mają dobrą jakość, super się łączą i świetnie wypadają przy szybkim codziennym makijażu. Wersja różowa czeka na swoją kolej. 
 

Która kolorystyka bardziej do was przemawia, brązy czy róże?
 
 

sobota, 3 lutego 2024

Dlaczego warto uczyć się języków obcych?

Niektórzy ludzie mają rozwinięte zdolności językowe, tzw. smykałkę do języków i mogłoby się wydawać, że nowe ‘słówka’ same wchodzą im do głowy. Innym ciężej nauczyć się języka obcego, ale nie warto się zniechęcać, ponieważ władanie językiem obcym daje wiele korzyści.  

 

Podróże

Sprawne komunikowanie się ułatwia podróżowanie. Mówienie w języku kraju, do którego się wybieramy znacznie ułatwia życie, ale już sama znajomość języka angielskiego jest na wagę złota. Podróże, zwłaszcza dalekie, mogą być stresujące. Możliwość dogadania się daje komfort i pomaga zdobyć informacje, poprosić o pomoc oraz sprawnie rozwiązać wiele problemów. 

 

 

Praca

Znajomość języków obcych zwiększa konkurencyjność na rynku pracy. Daje możliwości rozwoju i szansę na wyższe wynagrodzenie. W przypadku prowadzenia własnej firmy lub pracy w baraży związanej np. ze sprzedażą pozwala na pozyskanie klienta na rynku zagranicznym.

 

Studia za granicą

Kolejną zaletą jest szansa na skorzystanie z wiedzy zagranicznych ekspertów w formie kursów lub studiów za granicą. Przy takim rozwiązaniu łączymy przyjemne z pożytecznym. Oprócz zdobycia wiedzy, mamy szansę na przygodę życia, poznanie nowych osób i zwiedzenie kawałka świata.


nauka książka

Poznawanie nowych ludzi

Przyjaciół można znaleźć wszędzie. Spotkania z osobami z różnych krajów poszerza horyzonty. Dzięki temu poznajemy różne kultury, poglądy, sposób życia. Można się wiele nauczyć, korzystając z rozwiązań, które gdzieś świetnie działają, a nam jakoś nigdy nie przyszły do głowy. 

 

Dostęp do obcojęzycznych źródeł

Interesujące materiały edukacyjne, publikacje naukowe, książki czy seriale nie zawsze są dostępne w naszym języku, ale można z nich korzystać w innych językach. Podobnie wygląda kupowanie online w zagranicznych sklepach. Tutaj zazwyczaj dobrze sprawdza się tłumaczenie stron, ale już w przypadku kontaktu z biurem obsługi klienta, możemy napotkać problemy. 

 

Znacie jakieś języki obce, a może macie w planach naukę języka obcego?

 

sobota, 27 stycznia 2024

Moja kosmetyczna wishlista na 2024

Marzą mi się cienie Natasha Denona. Nie mam upatrzonej konkretnej palety, możliwe, że zdecydują się na 5tkę w kolorze Sunset. Mam ochotę spróbować sławnych błysków z Glam Shop. Cienie tej marki od lat cieszą się niesłabnącą popularnością. Od pojedynczych wkładów wolałabym paletę, dlatego czekam na wersję kolorystyczną, która będzie mi odpowiadać. 

Palety cieni

W oko wpadły mi 9tki cieni do Eveline oraz paleta do oczu i twarzy Christian Laurent, ewentualnie Revolution Pro True Love Eye and Cheek Palette. Nadal szukam idealnej, multifunkcyjnej palety na wyjazdy. Niedawno pisałam o palecie Milani All-Inclusive, ale jej kolorystyka nie do końca przypadła mi do gustu.


Loreal True Match

Podkłady

L'Oreal Paris True Match, tego klasyka chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Nie wiem jak to się stało, ale ciągle nie miałam okazji go wypróbować. Better Than Perfect, drogeryjny podkład o dobrym kryciu, który cieszy się dobrymi opiniami w intrenecie. Claresa Liquid Perfection, polecany m.in. przez Maxineczkę. Po obejrzeniu testów, mam wrażenie, że może się u mnie sprawdzić.

Korektory

Eveline Liquid Camouflage oraz Rimmel Multi-Tasker, które mają być tańszymi zamiennikami kultowego korektora Tarte Shape Tape.

Pudry

Przydałby mi się dobry puder wygładzający tzw. blurring powder. Jeśli macie coś ciekawego do polecenia, to koniecznie dajcie znać w komentarzach. Na tą chwilę, na liście mam kilka propozycji: Eveline Variete puder do twarzy z lawendą i skwalanem, Paese Puff Cloud puder do twarzy oraz Huda Beauty Easy Bake Loose Baking & Setting Powder. Do tej kategorii wrzucam również puder pod oczy Hean we współpracy ze Stylizacje TV. 

theBalm Mary-Lou Manizer
Rozświetlacze

W kategorii rozświetlaczy kuszą mnie dwa produkty, jeden drogeryjny, drugi trochę droższy. Pierwszym z nich jest Catrice More Than Glow, drugim, dobrze znany theBalm Mary-Lou Manizer.

Tusze

Mam spory zapas tuszy do rzęs i nie lubię otwierać kilku na raz, ale ciągle szukam ideału. Chyba pora wypróbować mocno polecany tusz do rzęs Eveline z serii Variete
 

Eveline nawilżająco-ochronny krem do twarzy SPF 50 z witaminą C
Pielęgnacja

W kategorii pielęgnacji jest dosyć skromnie, ponieważ kuszą mnie tylko cztery produkty. Dwa z nich to filtry do twarzy: Eveline nawilżająco-ochronny krem do twarzy SPF 50 z witaminą C oraz Holika Holika Aloe Waterproof Sun Gel SPF50. Oprócz tego, mam ochotę poznać peeling enzymatyczny z kompleksem kwasów AHA Veoli Botanica oraz plasterki na niedoskonałości Pixi.


Napiszcie w komentarzach czy znacie, któryś z tych produktów i czy jest on waszym zdaniem warty zakupu? 
 
 

sobota, 20 stycznia 2024

Wady kupowania i sprzedawania na Vinted

Mam wrażenie, że na przestrzeni ostatnich lat zwiększyła się świadomość społeczeństwa, jeśli chodzi o ekologię. Coraz więcej osób kupuje rzeczy z drugiej ręki, przedłużając żywotność przedmiotu, który w innym wypadku prawdopodobnie wylądowałby na wysypisku śmieci. Myślę, że są to działania, które należy wspierać, choć takie rozwiązanie wymaga cierpliwości, zwłaszcza ze strony sprzedającego. 
 

W sieci krąży wiele memów na temat kupujących z olx. W sprzedaży używanych ubrań prym wiedzie Vinted. Jeśli chodzi o ten drugi z portali, to korzystam z niego zarówno jako kupujący jak i sprzedający. Myślę, że jest to fajna platforma, która nie jest jednak pozbawiona wad.

Koszt przesyłki i prowizja

Kupowanie tanich rzeczy może wcale nie być takie opłacalne. Często koszty wysyłki i prowizja (tzw. ochrona kupujących) przewyższa wartość zakupu. Ochrona kupujących nie zawsze działa bez zarzutu. Co prawda portal zapewnia wsparcie i asystę przy rozwiązaniu problemów, ale nie w każdym wypadku będziecie usatysfakcjonowani. Przykładowo firma wysyłkowa zniszczyła moją paczkę. W sztywnym kartonie wysłałam perfumy owinięte kilkoma warstwami folii bąbelkowej. Paczka była ubezpieczona, więc Vinted mogło domagać się odszkodowania od dostawcy paczek. Administracja Vinted poprosiła mnie o wysłanie zdjęcia zapakowanej paczki. Mimo, że na fotografiach było widać pudełko i wypełnienie, Vinted stwierdziło, że szkoda powstała z mojej winy. Kupujący otrzymał zwrot środków, natomiast ja byłam stratna o potłuczone perfumy. 
 
paczki kurerier


Ekstremalne targowanie ceny

Staram się wystawiać rzeczy tanio, często za symboliczne kwoty, aby ktoś mógł z nich skorzystać. Dziwią mnie niektóre oferty i targowanie ceny. Przykładowo wystawiłam bluzkę w świetnym stanie za 5 zł i dostałam pytania czy nie sprzedam jej za 2 czy za 3 zł. Rozumiem, że każdy chce kupić jak najtaniej, ale przecież 2 zł nie pokryje nawet kosztu opakowania, a co dopiero czasu potrzebnego na zapakowanie i wysłanie paczki. Zdarzają się oferty kupna przedmiotu za 10% ceny, gdy wartość rynkowa przedmiotu wynosi np. 200 zł, a ja sprzedaję go za połowę ceny. Zdarza się, że ktoś za ten przedmiot oferuje 20 zł lub chce żebym oddała go za darmo, najlepiej z gratisową dostawą do domu (tak, takie propozycje też się zdarzają).



Prośba o wysyłkę już teraz

Z doświadczenia widzę, że najtańsze przedmioty sprawiają najwięcej problemów. Po południu sprzedała mi się bluzka, za szalone 5 zł i pojawiła się gorąca prośba kupującego, aby wysłać ją już dziś wieczorem. Nie zawsze mam taką możliwość. Do paczkomatu orlen, muszę podjechać samochodem. Niestety nie każdy to rozumie i zdarzają się negatywnie komentarze, ponieważ przedmiot nie został wysłany w przeciągu kilku godzin.
 

Ciekawa jestem, czy korzystacie z portali typu vinted / olx? 
Jakie są wasze doświadczenia?