wtorek, 24 maja 2022

Przegląd nowości kosmetycznych i nie tylko

Dawno nie pokazywałam nowości kosmetycznych, ale to dlatego, że nie było ich wiele. Mimo wszystko fajnie od czasu do czasu zrobić podsumowanie, dlatego dzisiaj pokaże Wam co ostatnio kupiłam. Na pierwszy ogień pójdzie zamówienie z Douglas.

Przy wpisie z recenzją balsamu Mesauda Lip Cocoon pojawiły się głosy, że chętnie zobaczylibyście wersję nudziakową, a ja nie pozostaję obojętna na takie prośby ;). Kokosowy balsam jest już u mnie i czeka na testy. W gratisie dostałam mini błyszczyk Mesauda Milano. Skusiłam się na konturówkę Nyx w kolorze nude, która dosyć dobrze współgra ze sławną pomadką Pillow Talk Charlotte Tilbury. Marzył mi się żółty cień, dlatego widzicie tutaj mono eyeshadow Nyx


Nuxe zestaw prezentowy

Uzupełniłam zapas ulubionych kosmetyków Nuxe. O suchym olejku mogliście przeczytać na blogu, krem także już się tutaj przewijał. Jedyną nowością jest złuszczająca maseczka Insta Masque Nuxe.


le petit marseillais bio

Po długiej przerwie wróciłam do żeli pod prysznic Le Petit Marseillais. Kiedyś bardzo je lubiłam, później o nich jakoś zapomniałam. Pojawienie się wersji BIO dało pretekst do powrotu do marki. Tym razem testuję wersję o zapachu róży. 


Kolczyki koła

Na Instagramie @kosmetyczne_pasje pokazywałam Wam spontaniczny zakup - kolczyki z fioletowymi kryształami. Niby proste, ale mają coś w sobie. Udało mi się kupić sandały na lato. Co prawda szukałam czegoś na koturnie, ale te były na tyle fajne i wygodne, że postanowiłam je przygarnąć.


granatowe sandały na słupku


Jak wyglądają Wasze ostatnie zakupy? 

Czy Wasze szafy i kosmetyczki są już gotowe na zbliżające się lato?

 

 

czwartek, 19 maja 2022

Tonik w formie mgiełki Mario Badescu

Do toników-mgiełek nie mogłam się przekonać przez długi czas. Wygodniej używało mi się płatka kosmetycznego nasączonego tonikiem, choć takie rozwiązanie ma swoje wady. Po pierwsze pocieranie skóry może podrażniać delikatną cerę, po drugie sporo produktu się marnuje. Jaką mamy alternatywę? 
 


Odrobinę toniku można wylać na dłonie i wklepać w cerę lub użyć atomizera i bezpośrednio spryskać twarz. Przy drugim rozwiązaniu przydaje się dobry aplikator, który tworzy delikatną mgiełkę, tak aby nakładanie produktu nie było nieprzyjemne. Takie właśnie są toniki Mario Badescu w wersji podróżnej. Podejrzewam, że pełnowymiarowe opakowania, też są ok, ale dzisiaj chciałam się skupić na mniejszych wersjach. Jakiś czas temu kupiłam zestaw 4 toników o pojemności 59 ml. W secie znalazły się:

Wersja rozjaśniająca/odmładzająca z aloesem, ziołami i wodą różaną

Wersja odświeżająca z aloesem, ogórkiem i zieloną herbatą

Wersja odświeżająca/antystresowa z aloesem, rumiankiem i lawendą

Wersja odświeżająca/uplift z aloesem, szałwią i kwiatem pomarańczy



Zestaw toników Mario Badescu
 
Nie będę się rozpisywać nad konkretnymi wariantami, bo wg mnie są one do siebie mocno zbliżone. Różnią się głównie zapachami, ale są one na tyle delikatne, że nie jest to mocno zauważalne. Każdy z toników sprawdził się u mnie bardzo dobrze i zaskoczył mnie ogromną wydajnością. Opakowanie ma ok. 60 ml, ale starcza mi na ponad miesiąc używania. Tonik przygotowuje skórę do dalszych kroków pielęgnacji, dlatego na jeszcze wilgotną twarz wklepuję serum lub krem. Skóra jest promienna, nawilżona i mniej skora do podrażnień. Nie wystąpiły u mnie reakcje alergiczne ani inne nieprzyjemne dolegliwości. 
 
Tonik z aloesem Mario Badescu


Jeśli macie ochotę przetestować te mgiełki, to polecam Wam zestawy z małymi pojemnościami, dzięki którym będziecie mogły znaleźć swoją ulubioną wersję. Butelka 118 ml kosztuje ok. 45 zł, 59 ml dostaniemy w cenie ok. 25 zł na Douglas.pl.

Znacie markę Mario Badescu? Lubicie toniki w atomizerze?
 
 

sobota, 14 maja 2022

Sprzątanie szafy inaczej

W internecie można znaleźć wiele poradników jak odgracić szafę ze zbędnych, nienoszonych ubrań. Przykładowo bardzo popularna jest metoda sprzątania wg Marie Kondo. Sama próbowałam kilka razy zabrać się za rygorystyczny przegląd ciuchów, ale zawsze wygrywały sentymenty i ostatecznie zostawiałam więcej rzeczy niż planowałam. 
 

Wydaje się, że dobrym sposobem jest metoda szokowa, czyli uświadomienie sobie, ile rzeczywiście mamy ubrań. Wyrzucenie wszystkiego z szaf i komód na łóżko skłania do przemyśleń. Może się okazać, że tak na prawdę jedna osoba nie jest w stanie tego wszystkiego nosić. Dzisiaj chciałam zaproponować Wam inną metodę sprzątania, która pozwala ograniczyć ilość ubrań. Może się wydawać drastyczna, ale jest też bardzo skuteczna.

Polega ona na zastanowieniu się jaka ilość ubrań jest nam potrzebna. Pierwszym krokiem jest zadanie sobie pytania, ile potrzebujesz sztuk danej części garderoby np. ile par spodni musisz mieć. Zapisujesz liczbę na kartce a potem sprawdzasz, ile takich rzeczy posiadasz. Jeśli zanotowałaś że potrzebujesz 8 par długich spodni a masz ich np. 11, oznacza to, że trzech par powinnaś się pozbyć. W moim przypadku limity były dosyć wysokie, bo chciałam mieć margines błędu, ale i tak w wielu przypadkach mocno się zdziwiłam, że mam aż tyle rzeczy.


spodnie ubrania


Może się zdarzyć, że eliminacja nadprogramowych rzeczy jest trudna. Łatwo wskazać kilka sztuk, z którymi możemy się rozstać bez żalu, ale zazwyczaj pozostaje duża kupka ubrań nad którymi się wahamy. Stos ubrań z tej kategorii schowałam do walizki i postanowiłam, że jeśli nie będę miała ochoty założyć żadnej z tych rzeczy przez 2 miesiące to się ich pozbędę. Niezniszczone sztuki wystawiłam na sprzedaż. Nie lubię marnotrawstwa i ogólnie jestem typem chomika, który przywiązuje się do rzeczy, dlatego jest mi łatwiej, gdy przedmiot dostaje drugie życie. Takie rozwiązanie, jest czasochłonne, ale ma wiele korzyści (dla portfela, środowiska).


Macie przeładowaną szafę? Porządkowanie ubrań sprawia Wam trudność?

poniedziałek, 9 maja 2022

Problem z wypadaniem włosów? Działaj kompleksowo


Temat wypadających włosów pojawia się regularnie na moim blogu, ponieważ sama zmagam się z tym problemem. Od czasu do czasu, dzielę się z Wami recenzjami specyfików przeciw utracie włosów i dzisiaj chciałabym napisać kilka słów o 4-stopniowym zestawie HairLXR. Jest to mój pierwszy set kilku produktów z tej samej serii, który stosowałam w całości jako kompleksową pielęgnację. Często czytam opinie, że kupno szamponu na wypadanie to strata pieniędzy, ponieważ zbyt krótko pozostaje na skórze, aby móc zadziałać. Być może samo używanie specjalistycznego szamponu nie daje spektakularnych efektów, ale zdecydowanie warto stosować całą serię produktów, które wzajemnie się uzupełniają. 
 
Szampon na wypadanie HairLXR

W moim zestawie znalazły się: szampon peelingujący, szampon oczyszczający, odżywka i serum. Najlepiej stosować każdy krok pielęgnacji w kolejności wymienionej powyżej. Szampon peelingujący zawiera małe drobinki, które złuszczają martwy naskórek i ułatwiają wnikanie substancji aktywnych dostarczanych w kolejnych krokach. Peeling jest dosyć delikatny z uwagi na drobne kuleczki, dlatego można go często stosować bez obawy o podrażnienia. Dobrze oczyszcza skalp, mimo, że nie pieni się intensywnie. Przy mojej tłustej skórze głowy, świetnie sprawdziło się drugie mycie szamponem oczyszczającym, który domywa resztki brudu. Przy stosowaniu obu szamponów nie miałam problemów z podrażnioną czy swędzącą skórą głowy. 

serum HairLXR na wypadanie

Odżywka HairLXR ma przyjemny, subtelny zapach. Jest kremowa, dobrze się nakłada i nie spływa z włosów. Produkt aplikowałam na skalp i na kosmyki na długości, starając się trzymać ją ok. 10 min. Włosy po użyciu były, gładkie, miękkie i sprężyste. Nie miałam też problemów z ich rozczesaniem. Ostatnim etapem pielęgnacji było nałożenie serum, które zaopatrzone jest w wygodny aplikator. Wcierkę stosowałam zarówno na mokre włosy zaraz po prysznicu, jak i na suchą skórę głowy, pomiędzy myciem głowy (zazwyczaj co drugi dzień). Nie zauważyłam, żeby powodowała wzmożone przetłuszczanie czy sklejanie włosów, za co dostaje ode mnie duży plus.

Set produktów HairLXR jest ze mną ok. miesiąca i zdążyłam zauważyć pierwsze efekty. Kondycja włosów uległa poprawie i zaobserwowałam mniejszą ilość włosów na szczotce. Mam wrażenie, że powoli zaczynają pojawiać się pojedyncze babyhair. Mam nadzieję, że po dłużnym stosowaniu będzie ich więcej. Na ten moment jestem zadowolona z efektów i widzę, że kompleksowe działanie procentuje.

Zestaw 4 produktów HairLXR możecie zamówić na stronie producenta w cenie 289 zł. Wpis powstał we współpracy z Hermzlab.pl.