środa, 29 stycznia 2020

Nocny balsam do ust z masłem shea Catrice

 
Lubię wieczory, gdy mogę wskoczyć w pidżamę i wreszcie się wyciszyć. Co tu dużo gadać, ja po prostu uwielbiam spać. Staram się wykorzystać efektywnie noc, nie tylko na odpoczynek, ale także na regenerację. Na ręce nakładam bogaty krem, a na usta treściwe masełko. 
 
Catrice Lip Treatment shea butter
 
Przez ostatnie miesiące towarzyszył mi balsam do ust z masłem shea Catrice Lip Treatment. Można go dostać w drogeriach za ok. 17 zł. Balsamik znajduje się w uroczym, szklanym słoiczku, o pojemności 7 g. Konsystencja produktu jest mocno zbita i trzeba go lekko rozgrzać przed aplikacją. Na ustach zostawia ochronną, tłustą powłokę, która utrzymuje się przez całą noc. Balsam pielęgnuje delikatną skórę warg, pomaga zniwelować suche skórki. Po nocy z Lip Treatment usta są odżywione i wygładzone
 
Catrice Lip Treatment
 
Skład

Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Olus Oil (Vegetable Oil), Cera Alba (Beeswax), Glycerin, Lecithin, Tocopherol, Decylene Glycol, Ethyl Vanillin, Ascorbyl Palmitate, Citric Acid, Aroma (Flavor) 
 
Catrice Lip Treatment
 
Balsam zaskoczył mnie na duży plus. Co prawda nie stosują go w ciągu dnia, ale w roli kosmetyku do ust na noc spisuje się fenomenalnie. Podoba mi się jego opakowanie, delikatny, cytrusowy zapach i efekty jakie daje. Wg mnie warto w niego zainwestować, bo choć niewielki, starcza na bardzo długo. 
 

Znacie ten balsam? Jakie produkty do ust stosujecie na noc?



środa, 22 stycznia 2020

Zakupy kosmetyczne, te bardziej i mniej spontaniczne

Dawno nie pokazywałam Wam, co nowego do mnie trafiło, a to dlatego, że od dłuższego czasu staram się robić przemyślane zakupy. Chyba z wiekiem stałam się bardziej wybredna i choć ciągle zdarzają mi się spontaniczne zakupy, to jest ich coraz mniej. W dzisiejszym wpisie znajdziecie kilka z moich nabytków.



Myślę, że na uwagę zasługuje paleta cieni Semilac Insta Shine by Sylwia Gołębiewska. Przyciąga wzrok zarówno ze względu na oryginalne opakowanie, ale także zawartość. Paletkę pokazywałam Wam na Instagramie na story i w ostatnim poście. Paleta posiada drobinki brokatu i błyszczące konfetii w kształcie diamencików zatopione w żelu, które przemieszczają się przy potrząśnięciu. Niby typowy gadżet, ale... robi wrażenie ;).

semilac paleta cieni
blog opinie

W środku znajdują się mocno błyszczące, brokatowe cienie w 4 kolorach. Każdy z nich jest solidnych rozmiarów. Jedno jest pewne - w tym sezonie nie zabraknie u mnie błysku ;).

balsam do ust blistex

Toaletkę uzupełniłam o dwie pomadki Blistex. Miałam kiedyś balsam w słoiczku, o którym pisałam tutaj. Fajnie się spisał, dlatego postanowiłam wypróbować, także sztyfty. Nie obyło się bez żelu pod prysznic Palmolive Clay z glinką. Zapachy z tej serii nie uwiodły mojego nosa, ale to nowa seria, dlatego kupiłam z czystej ciekawości.

miniatury pixi miniaturki

Na pewno zauważyłyście na Insagramie paczki PR wysłane przez Pixi. Niestety (póki co) mój profil nie wzbudził zainteresowania marki. Trochę pozazdrościłam dziewczynom i kupiłam sobie na osłodę zestaw miniatur z witaminą C

semilac matowa pomadka

Wiele dobrego słyszałam o marce The Ordinary. Przy okazji zakupów online, dorzuciłam do koszyka serum do twarzy. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję, bo już kilka razy przejechałam się na recenzjach z youtuba. Na koniec zostawiłam matowe pomadki, Semilac w kolorze przygaszonego różu i FM w mocniejszym, odważnym odcieniu.


Zdarzają się Wam spontaniczne zakupy czy podchodzicie do nich ze zdrowym rozsądkiem?

 

środa, 15 stycznia 2020

Wegańskie kosmetyki z drogerii – Garnier Bio żel myjący z trawą cytrynową


Jakiś czas temu Garnier wypuścił nową serię kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Linia Garnier Bio zainteresowała mnie przede wszystkim ze względu na naturalny skład. Kosmetyki posiadają certyfikat ECOCERT, co oznacza, że 95% składników jest pochodzenia naturalnego (większość z upraw biologicznych). W dodatku produkty są wegańskie. Sami musicie przyznać, że zapowiadają się obiecująco. 
 
Na zdjęciu widzicie dwa kosmetyki: Garnier Bio kojący płyn micelarny z bławatkiem oraz Garnier Bio detoksykujący żel myjący z trawą cytrynową. Skupię się na tym drugim produkcie, ponieważ to jego używałam przez ostatni miesiąc do codziennego oczyszczania twarzy. 
 
Żel kosztuje ok. 19 zł za 150 ml pojemności. Zamknięty jest w wygodnej butelce z pompką, która przez cały okres użytkowania działała bez zarzutu. Kosmetyk wzbogacony jest olejkiem eterycznym z trawy cytrynowej i to właśnie te nuty dominują w jego zapachu. Jest on świeży, ale nienachalny i nie kojarzy się z kostką do wc, jak to czasem się zdarza w kosmetykach, gdzie cytryna gra pierwsze skrzypce. 
 
żel do mycia twarzy Garnier Bio cytrynowy
 
Żel obficie się pieni, dzięki czemu jest bardzo wydajny. Dobrze oczyszcza skórę. Cera po umyciu aż „skrzypi” pod palcami. Jest dedykowany do skóry normalnej i mieszanej, moja jest tłusta i powiem, że żel ją trochę wysusza. Nie jest to dla mnie uciążliwe, bo praktycznie od razu nakładam pielęgnację. Myślę jednak, że warto to mieć na uwadze, zwłaszcza jeśli Wasza buzia ma tendencję do przesuszania lub nie lubicie ściągniętej skóry.
 
Skład

Aqua / Water, Sucrose, Coco- Betaine, Glycerin, Coco-Glucoside, Disodium Cocoyl Glutamate, Xanthan Gum, Cymbopogon Schoenanthus Oil, Centaurea Cyanus Flower Water, Sodium Chloride, Sodium Cocoyl Glutamate, Arginine, Propanediol, Citric Acid, Sodium Benzoate, Salicylic Acid, Linalool, Eugenol, Limonene, Citral, Parfum

 
Żel dostaje ode mnie plusy za wydajność, opakowanie i skład. Minusem może być cena regularna oraz wysuszanie skóry. Do cech neutralnych zaliczam zapach – mi się podoba, ale podejrzewam, że nie każdemu przypadnie do gustu. Kosmetyk okazał się przyjemnym produktem, ale zabrakło mi tutaj efektu wow. Możliwe, że jeszcze do niego wrócę za jakiś czas. Póki co, będę rozglądać się za czymś innym.


Słyszałyście o kosmetykach Garnier Bio? 
Miałyście okazję przetestować jakiś z nich? 
 
 

sobota, 11 stycznia 2020

Bransoletki modułowe – w czym tkwi fenomen Pandory?


Na pewno bransoletki Pandora nie są Wam obce. Chodzi mi oczywiście o kultowy produkt firmy, czyli bransoletki modułowe. Składają się one z bazy (łańcuszka, rzemyka lub obręczy) oraz charmsów, czyli koralików, które nawleka się na bazę tworząc bransoletkę. Sam pomysł opiera się na kolekcjonowaniu charmsów, które mogą przypominać o ważnych wydarzeniach w naszym życiu. Daje to możliwość stworzenia niepowtarzalnej, spersonalizowanej bransoletki. Idea bardzo fajna, a produkty Pandora stanowią przedmiot pożądania niejednej kobiety. 
 
bransoletka z koralikami
 

Minusem jest cena takiej przyjemności. Zakup bazy to wydatek rzędu ok. 350 zł, a to dopiero początek. Każdy charms kosztuje od 100 do nawet 600 zł. Do bransoletki dostępne są także gadżety takie jak łańcuszki zabezpieczające czy separatory uniemożliwiające przesuwanie się koralików. Można powiedzieć, że zakup bransoletki to inwestycja, ponieważ ciągle jest coś co fajnie by było do niej dokupić.

Do asortymentu wielu marek szybko weszły charmsy, pozwalające na stworzenie wymarzonej bransoletki na każdą kieszeń. Jedną z takich firm jest sklep get name necklace, który oprócz gotowych koralików daje możliwość zamówienia personalizowanych charmsów ze zdjęciem czy grawerem.
 
bransoletka modułowa
 
 
Obecnie na stronie trwa wyprzedaż i możecie dorwać w fajnej cenie m.in. naszyjniki dla mam -> personalized necklaces oraz łańcuszki z imieniem -> tiny nameplate necklace.
 
 
 
wisiorek stópki narodziny dziecka
 

Sama nigdy nie miałam bransoletki modułowej, a i Pandora jakoś specjalnie mnie nie kusiła, ale chętnie poznam Wasze opinie. Może któraś z Was jest jej posiadaczką i napisze jak się spisuje.
 
Znacie Pandorę? Macie bransoletki modułowe?
 
 

środa, 8 stycznia 2020

Kolorówka Federico Mahora – czy warta uwagi?


Pewnie część z Was kojarzy markę Federico Mahora, znaną też jako FM. Prawdopodobnie Wasze pierwsze skojarzenie będzie dotyczyło perfum i słusznie, bo marka posiada szeroki asortyment zapachów. Dzisiaj, jednak chciałam skupić się na kosmetykach kolorowych.

Miałam okazję przetestować puder bambusowy, bronzer, korektor, kredkę do oczu oraz matową pomadkę, która szybko znalazła nową właścicielkę, dlatego nie ma jej na zdjęciach. 

Automatyczną kredkę do oczu można kupić w cenie ok. 25 zł. Dostępna jest w 6 kolorach. Moja jest w odcieniu limonki i nazywa się Lime Vibrancy. Plusem produktu jest nietypowy kolor. Świetnie nadaje się do eksperymentów makijażowych oraz dla osób szukających niebanalnych kolorów. Kredka jest miękka i łatwa w aplikacji. Póki co użyłam jej kilka razy, bo choć kolor może być zaletą, to jednak w moim wypadku muszę kombinować z czym go połączyć. 

kosmetyki kolorowe fm

Inaczej było w przypadku pudru bambusowego, który towarzyszył mi praktycznie codziennie. Zamknięty jest w prostym opakowaniu z lusterkiem i gąbeczką. Niestety puderniczka ciężko się otwiera. Mam nadzieję, że zamknięcie wyrobi się z czasem, bo jest to dosyć kłopotliwe. Puder tworzy fajną fakturę na skórze. Nie zapycha, ładnie matowi cerę na kilka godzin. Dobrze komponuje się z różnymi podkładami i nie powoduje wysuszania mojej tłustej cery. Można go dostać za ok.30zł

Fajnie sprawdził się u mnie puder brązujący, który ma formę kwadratowego wkładu do paletki. Ma ciepły kolor i malutkie, delikatnie połyskujące drobinki. Na skórze wygląda bardzo naturalnie. Z tego co udało mi się zorientować to kosztuje ok. 35 zł + cena palety magnetycznej. Żałuję, że mam sam wkład, bo lubię go używać, a jednak bez palety nie jest to takie wygodne. Do korektora rozświetlającego nie do końca się przekonałam, ponieważ wolę produkty kryjąco-matujące. U mnie od lat króluje kamuflaż Catrice i jeszcze nie znalazłam dla niego godnego zastępcy. 

perfum fm opinie 426

Na zdjęciach widzicie też perfumy. Do gustu przypadły mi w szczególności te w mniejszej pojemności. Nuty zapachowe są lżejsze niż nr 426. Podoba mi się także pudełeczko, które sprawia, że idealnie sprawdzą się w roli prezentu. Perfumy utrzymują się na skórze kilka godzin, a intensywność jest różna w zależności od zapachu. 

Podsumowując testowanie kolorówki FM, mogę powiedzieć, że najlepiej z tego zestawienia wypadł puder bambusowy. Cenowo i pod względem działania jest całkiem ok, dlatego mogę go Wam polecić. Co do kredki i korektora mam mieszane uczucia. Polubiłam też puder brązujący, ale tutaj cena nie do końca mnie satysfakcjonuje, zwłaszcza jeśli chciałabym zainwestować w kasetkę do jego przechowywania. Produkty możecie zamówić z 30% zniżką, jeśli  i dołączycie do Klubu FM World (klik)

Znacie kosmetyki kolorowe Federico Mahora? 
Co o nich sądzicie?

piątek, 3 stycznia 2020

Nowy rok z czystą kartą


Wraz z końcem 2019 nadeszła chwila podsumowań i planów na przyszły rok. Mówi się, że początek roku to najlepsza okazja do zmian, ponieważ zaczynamy z tzw. czystą kartą. Nie do końca się z tym zgadzam, bo nie da się odciąć od przeszłości wraz ze zmianą daty w kalendarzu. Mimo wszystko, jest to dobry czas do przemyśleń, bo być może pozwoli to zmienić wasze życie na lepsze. 

Co wydarzyło się u mnie w roku 2019?

Blog

Starałam się dodawać wpisy regularnie, co 3 dni, ale niestety zdarzały się dłuższe przerwy spowodowane nawałem obowiązków i pracą. Momentami trochę odpuściłam, bo nie miałam siły ani wystarczająco dużo samozaparcia, aby siedzieć po nocy pracując nad nowym wpisem. Oprócz recenzji kosmetycznych pojawiały się posty z kategorii lifestyle oraz dotyczącej tematyki ślubnej. Nawiązałam kilka współprac, które trochę zmieniły moje podejście do tego typu aktywności. Coraz bardziej skłaniam się do ograniczenia współprac barterowych. 
 
laptop, kawa

Instagram

W ubiegłym roku pracowałam nam moim profilem na Instagramie. Postawiłam na regularność i starałam się poprawić jakość zdjęć. Powiem Wam, że jest to ciężka i niewdzięczna praca. Obecnie jestem na etapie rozczarowania Instagramem. Kilkadziesiąt tysięcy obserwacji i setki serduszek na innych profilach, nie zawsze są wynikiem uczciwej pracy. Kupno obserwatorów i inne przekręty są na porządku dziennym, dlatego
mój zapał dosyć szybko osłabł. 

Życie prywatne

Ostatnie lata były dla mnie ciężkie pod względem zawodowym i osobistym. Sporo się wydarzyło i wiązało się to z dużymi zmianami. Na szczęście czuję, że powoli wychodzę na prostą. Mam fajną, choć wymagającą pracę i cudowną osobę przy boku. Czuję, że rok 2020 będzie dla nas dobry.


kompas góry
 
Podróże

Niestety nie udało mi się wyjechać na prawdziwy urlop, co nie oznaczało jednak braku wyjazdów i krótszych wycieczek. Spędziłam trochę czasu we Włoszech, tym razem na celownik wzięłam Bolonię i długo odkładany Rzym. Byłam, także we Francji, gdzie odhaczyłam Strasbourg i po raz kolejny Paryż. Była też wycieczka w góry, do cudownej Snowdonii i Skopje, a oprócz tego prawie 500 km wycieczek rowerowych. 


Noworoczne postanowienia

Nie jestem typem osoby, która czeka na wprowadzenie zmian do swojego życia. Staram się działać na bieżąco i ciągle się rozwijać, dlatego nie mam postawień, które będę wdrażać od pierwszego stycznia. Uczę się cieszyć, każdym dniem, a nie jest to wcale łatwe w naszym zabieganym świecie ;) 
 

Jaki był dla Was rok 2019? 
Planujecie zmiany w nowym roku, a może całkowicie zdajecie się na to co przyniesie los?