wtorek, 30 lipca 2019

Maseczka do twarzy z glinką dla leniwych Eveline Facemed+


Glinki służą mojej tłustej skórze, dlatego lubię maseczki z tym składnikiem. Niestety jestem dosyć leniwa i nie przepadam za każdorazowym rozrabianiem glinki przed aplikacją. Łatwiej używa mi się masek w tubkach lub słoiczkach. Za saszetkami też nie przepadam. Jak widzicie ciężko mi dogodzić w temacie formuły i opakowania, a co dopiero pod względem działania. 
 
Jakiś czas temu pisałam o masce oczyszczająco-detoksykującej z aktywnym węglem i glinką wulkaniczną marki Eveline, która spisała się u mnie całkiem dobrze. Może nie była to maska genialna, ale mimo wszystko spełniła moje oczekiwania, dlatego postanowiłam wypróbować inną wersję. Tym razem padło na słoiczek z maseczką oczyszczająco-wygładzającą z zieloną glinką i ekstraktem z zielonej herbaty. Opakowanie produktu jest szklane i mieści 50 ml kosmetyku. Zawartość zabezpieczona jest sreberkiem, słoiczek kupujemy w kartoniku. Cena jest przystępna i wynosi 22 zł
 
eveline maseczka w słoiczku do twarzy z glinką
 
Producent zapewnia, że maska skutecznie zamyka rozszerzone pory, zapobiega tworzeniu się zaskórników, normalizuje cerę i wyraźnie poprawia jej teksturę. Bogaty w antyoksydanty ekstrakt z zielonej herbaty działa tonizująco i regenerująco oraz hamuje rozwój stanów zapalnych.
 
Konsystencja maski jest kremowa, ale zbita i sucha, ciężko się ją nakłada na twarz, a jeszcze gorzej ją zmywa. Szybko też wysycha, więc nakładałam ją maksymalnie na 5 min, w międzyczasie zwilżając wodą. Skóra po aplikacji jest oczyszczona, gładka i przyjemna w dotyku, ale efekt utrzymuje się tylko kilka godzin. Nie mogę powiedzieć, że maska to niewypał, ale spodziewałam się czegoś więcej i czuję lekki niedosyt.

Jakie maseczki oczyszczające polecacie (najchętniej w opakowaniach na kilka razy)?


piątek, 26 lipca 2019

Profesjonalna pielęgnacja włosów w domu – czy to możliwe?


Wiele kobiet marzy o gęstych, zdrowych włosach. W przypadku zaniedbania systematycznej pielęgnacji ciężko jest zregenerować włosy w krótkim czasie bez pomocy specjalisty. Wiele czynników może wpływać na osłabienie czupryny np. zła dieta, problemy zdrowotne, czy ciąża. W przypadku pielęgnacji włosów liczy się regularność i konsekwencja, a rezultaty nie są widoczne z dnia na dzień. Mimo to, coraz więcej marek kusi profesjonalnymi kosmetykami, które mają dawać efekt „jak po wyjściu z salonu fryzjerskiego”.
 
Il Salone Milano szampon
 
Dzisiaj chciałam skupić się na serii profesjonalnych kosmetyków do włosów Il Salone Milano, z linii reconstruction and strength, czyli rekonstrukcja i wzmocnienie. Od dłuższego czasu używam szamponu, balsamu – odżywki oraz kuracji odbudowującej do włosów z keratyną
 
Il Salone Milano regenerująca kuracja do włosów z keratyną
 
Szampon i odżywka znajdują się w dużych butlach o pojemności 500 ml. Opakowania są dosyć ciężkie i początkowo niewygodne w użytku. Przy pełnej butelce łatwo jest wylać na dłoń zbyt dużo produktu. Szampon ma kremową, dosyć wodnistą konsystencję. Nieźle się pieni i oczyszcza włosy, ale trzeba go dobrze spłukać, bo może obciążać. Podobnie sytuacja wygląda z odżywką. Jest ona mocno lejąca i niedokładnie spłukana powoduje „przyklap”. Duet ma mocno-wygładzające działanie. Włosy po umyciu są śliskie, przyjemne w dotyku i błyszczące. Trochę przypomina to efekt, jaki widziałam u siebie po rekonstrukcji włosów JOICO K-PAK w salonie fryzjerskim
 
 
Il Salone Milano szampon skład
szampon                                                                                              balsam/odżywka
 

Kuracja odbudowująca z keratyną ma postać serum, zamkniętego w niepozornej butelce. Opakowanie mieści 100 ml i zaopatrzone jest w wygodny dozownik z pompką. Kuracja przypomina w konsystencji olejek. Po wyciśnięciu na dłoń, mocno czuć zapach alkoholu, który szybko się ulatnia. Po chwili pozostaje przyjemna woń migdałów, która wyczuwalna jest także na włosach. Olejek stosowałam na końcówki i w tej roli spisał się bardzo dobrze
 
Il Salone Milano olejek serum
 
Myślę, że seria sprawdzi się u osób oczekujących mocnego wygładzenia, czyli do tzw. „sianka” na głowie. Przy cienkich i prostych włosach niekoniecznie, ze względu na możliwość obciążania. Jeśli chcecie okiełznać swoje niesforne kosmyki, dociążyć włosy lub marzycie o gładkiej tafli to myślę, że warto zwrócić uwagę na te produkty.
 
Il Salone Milano sklad
 
Kosmetyki dostępne są w Hebe i drogerii Rossmann w cenach ok. 30 zł (szampon, odżywka) oraz 35zł za serum/olejek. 
 

Co sądzicie o profesjonalnych kosmetykach do pielęgnacji włosów?
Sięgacie po nie czasem, czy opieracie pielęgnację wyłącznie na drogeryjnych produktach?

wtorek, 23 lipca 2019

Czy wypada kupić srebrny pierścionek zaręczynowy?

 
Zaręczyny to wyjątkowe wydarzenie, które budzi wiele emocji. Głównie tych pozytywnych, w końcu to deklaracja miłości i zapowiedzi wspólnego życia. Okazuje się, jednak, że przygotowanie do oświadczyn bywa stresujące i nie chodzi tylko o sam wybór pierścionka, choć jest to ważny element. Pojawia się wiele wątpliwości związanych z wyborem modelu, rodzajem materiału, z jakiego jest wykonany, kończąc na praktycznych względach jak chociażby dobór rozmiaru. 
 
Panowie często mają problem, z trafieniem w gust wybranki, dlatego poproszenie o pomoc zaufanej osoby wydaje się dobrym rozwiązaniem. Nie zawsze jednak można rozwiać w ten sposób wszystkie wątpliwości. Sporo kontrowersji budzi kwestia ile powinien kosztować pierścionek zaręczynowy? Na forach aż roi się od podobnych wątków i jak często w życiu bywa, ciężko znaleźć jednoznaczną odpowiedź na to pytanie. 
 
obrączki
 
Wokół zaręczynowego krążka powstało wiele przesądów. Mówi się, że wg tradycji przyszły pan młody powinien wydać minimum 3-krotność swojej wypłaty. Jak to się ma w praktyce? Wszystko zależy od możliwości finansowych oraz decyzji samego zainteresowanego. Niektóre kobiety marzą o drogim pierścionku, inne wręcz przeciwnie. Wolą przeznaczyć pieniądze na nadchodzący ślub i wesele lub boją się nosić na co dzień tak wartościowego przedmiotu na palcu. Ważne jest to, aby pierścionek podobał się wybrance. W końcu to symbol miłości łączącej dwoje ludzi i choć budzi wiele emocji, to pamiętajmy, że nie jest najważniejszy ;) 
 
Przechodząc do bardziej praktycznych wskazówek. Myślę, że warto postawić na klasykę. Najchętniej wybieranym kruszcem jest złoto, które symbolizuje czystość i wytrwałość. Jest odporne na uszkodzenia i występuje w kilku wersjach kolorystycznych. Nie każdy lubi żółte złoto, więc dobrą alternatywą jest platyna. Co jeśli, jednak z jakichś względów nam nie odpowiada (cena, uczulenie na złoto)? Czy wypada kupić srebrny pierścionek zaręczynowy? Jeśli wybranka otwarcie przyznała, że taki właśnie by chciała, to czemu nie? W innym wypadku, bezpieczniej jest postawić na sprawdzone złoto. Choć widziałam śliczne, srebrne pierścionki (do kupienia tutaj -> promise rings) to istnieje ryzyko, że srebro może szybko czernieć i będzie się kojarzyć ze zwykłą, codzienną biżuterią, a nie tą „wyjątkową”, która zostanie jako pamiątka na całe życie. 
 
najładniejsze srebrne pierścionki
 
Według przesądów w pierścionku należy unikać pereł, które przynoszą smutek i cierpienie oraz opalu, który przynosi nieszczęście. Neutralne pozostają rubiny, szmaragdy, topazy, szafiry, ametysty i nieśmiertelne diamenty. Diament, jako najtwardszy minerał, symbolizujący trwałość i niezniszczalność i to właśnie on wiedzie prym wśród najchętniej wybieranych kamieni na zaręczyny. Osoby ceniące oryginalność, uciekające od rutyny i nieszczególnie lubiące klasyczną biżuterię, również znajdą dla coś dla siebie. Myślę, że na brak wyboru nie można narzekać, także jeśli chodzi o niestandardowe rozwiązania. Co powiecie na pierścionek-obrączkę 2w1 z grawerem? (women ring). Pierścionki, z wpisu wykonane są ze srebra i możecie zobaczyć je po kliknięciu w linki. Osoby niezainteresowane tematyką ślubno-zaręczynową odsyłam tutaj -> cheap engraved bracelets, gdzie znajdziecie modne, srebrne bransoletki.
 

Ile waszym zdaniem powinien kosztować pierścionek zaręczynowy?
Myślicie, że wypada dać srebrny pierścionek na zaręczyny?

czwartek, 18 lipca 2019

Pielęgnacja stóp w 3 prostych krokach


O stopy powinno się dbać cały rok. Niestety nie każdy ma na to czas, chęci i o tym pamięta. Przyznam bez bicia, że i ja nie zawsze jestem skrupulatna w tym temacie, a wystarczy przecież kilka minut w tygodniu, aby nie musieć wstydzić się suchej skóry i spękanych pięt.

Moja pielęgnacja składa się z trzech kroków: mechanicznego złuszczania przy pomocy tarki lub pumeksu, peelingu i nawilżającego kremu do stóp. Pierwsze dwa robię raz na 1-2 tygodnie. Krem nakładam w zależności od potrzeb, im częściej tym lepiej. W moim przypadku najlepiej sprawdzają się cięższe konsystencje, które aplikuję na noc, często w połączeniu ze skarpetkami, w celu wzmocnienia efektu.

krem do stóp oceanic

Zdarza się, że latem nieco rozbudowuję swoją pielęgnację o malowanie paznokci lub aplikację odświeżającego kremu-antyperspirantu. Jak się okazuje sporo osób ma problem z potliwością stóp i wpis Jak odświeżyć śmierdzące buty? 6 sposobów, który kiedyś dla Was przygotowałam, ciągle nie schodzi z czołówki najchętniej czytanych materiałów na moim blogu. Dzisiaj chciałam wrócić do tematu i napisać kilka praktycznych wskazówek jak dać stopom oddychać latem. 

krem do stóp aquaselin

Moim zdaniem dobre, oddychające buty to podstawa. Mile widziane są naturalne materiały typu skóra. Sceptycznie podchodzę do gumowych butów, nawet jeśli guma, z której są wykonane jest wysokiej jakości. Sztuczne tworzywo ma to do siebie, że nie przepuszcza powietrza i stopa poci się bardziej. W miarę możliwości polecam chodzenie w otwartych butach np. sandałach. Jeśli musicie ubrać zamknięte obuwie wybierzcie bawełniane skarpetki zamiast tych syntetycznych. Aby czuć się świeżo, można pokusić się też o stosowanie antyperspirantów do stóp. Do wyboru mamy różne formy – balsamy, sztyfty, talki czy spreje. Na ten moment używam kremu Aquaselin Podology przeciw nadmiernej potliwości stóp, który póki co sprawdza się całkiem dobrze. Pamiętajcie, jednak, że podstawową zasadą jest higiena i bez niej nawet najlepszy specyfik nie pomoże ;)

krem do stóp


Przykładacie się do pielęgnacji stóp?


sobota, 13 lipca 2019

Kieszonkowe kremy do rąk The Body Shop, Balea, Yves Rocher


Lubię kosmetyki w małych pojemnościach. Są poręczne i można je mieć zawsze przy sobie. Jest to dla mnie szczególnie ważne w przypadku kremu do rąk. Moje dłonie mają tendencję do przesuszenia, dlatego mała tubka w torebce to mój must have. Jakiś czas temu kupiłam kilka kremów do rąk w małych opakowaniach. Mój wybór padł na trzy różne marki: The Body Shop, Balea i Yves Rocher. Dzisiaj opowiem Wam, czy były warte zakupu. 

krem do rąk The Body Shop mango

Zacznijmy od kremu do rąk The Body Shop o zapachu mango. Po powąchaniu kosmetyku w sklepie wiedziałam, że musi być mój. Urocza tubka z ładną szatą graficzną, także była zachęcająca. Niestety na tym skończyły się moje zachwyty, bo kosmetyk okazał się niewypałem. Prócz ładnego zapachu i opakowania nie ma zalet. Ze skórą dłoni nie robi nic, a raczej nic dobrego. Uczucie nawilżenia trwa może minutę… i na tym koniec. Jak dla mnie duże rozczarowanie, spodziewałam się czegoś więcej po TBS, zwłaszcza za tą cenę (24 zł/30 ml). 

krem do rąk Balea Granatapfel

Nauczona kiepskim doświadczeniem z drogim TBS, poszłam po kosztach i kupiłam krem do rąk Balea Granatapfel (1,50 euro, czyli ok. 6,50 zł). Opakowanie ma 75 ml, więc jest nieco większe, ale nadal poręczne. Zapach produktu jest przyjemny, ale dosyć słabo wyczuwalny. Konsystencja kremu jest lekka, ale przy rozsmarowywaniu robi się tępa i ciężko się wchłania. Na dłoniach pozostaje nieprzyjemna warstwa. Pod względem działania wypada lepiej niż TBS, co nie jest dużym wyczynem. Balea trochę nawilża, ale nie jest to efekt, który by mnie zadowolił. 

oliwkowy krem do rąk Yves Rocher
 
Ostatnim produktem w tym zestawieniu jest relaksujący krem do rąk Oliwka & Petit grain Yves Rocher. Opakowanie 30 ml dostaniemy za 13 zł na stronie sklepu i stacjonarnie. Krem ma lekką konsystencję i szybko się wchłania. Delikatnie nawilża skórę, ale nie jest to efekt wow - jest krótkotrwały. Pod względem działania spisał się najlepiej z całej trójki, mimo że dla mnie to zwykły przeciętniak. Widzicie, więc, że nie miałam szczęścia. Jeden krem okazał się bublem, drugi słabym zakupem, a trzeci typowym przeciętniakiem... 

Znacie jakieś kremy do rąk w małych pojemnościach godne polecenia?


wtorek, 9 lipca 2019

Moja wymarzona toaletka

Toaletka marzy mi się od dawna. Fajnie by było mieć swój kąt, w którym miejsce znajdą wszystkie moje kosmetyki. Mimo, że mój codzienny makijaż jest delikatny, to na większe okazje lubię zaszaleć. W tym przypadku malowanie się na stojąco nie wchodzi w grę. Często przy nakładaniu makeupu problemem jest brak światła. Ustawienie toaletki w odpowiednim miejscu (najlepiej przy oknie) lub zainwestowanie w dobre oświetlenie pomaga zminimalizować ten problem i oszczędzić czas.


Najbardziej podobają mi się minimalistyczne aranżacje, w których dominują jasne kolory. Swego czasu bardzo popularne było białe biurko z Ikei, które pojawiało się często na blogach. Osobiście sama nie wybrałabym tego modelu, ale nie wykluczam, że zamiast typowej toaletki, zdecydowałabym się na biurko w stylu skandynawskim.

Sporo inspiracji znalazłam na Instagramie. Te, które wpadły mi w oko wrzuciłam do tego wpisu, a było z czego wybierać, bo pod hashtagiem #toaletka kryje się ponad 23 tys. zdjęć :) 

jak urządzić toaletkę

toaletka

Oprócz oświetlenia totalnym must have jest dla mnie wygodny fotel, duże lustro i mniejsze powiększające oraz eleganckie dodatki w pastelowych kolorach. Prawdopodobnie nie obyłoby się też bez dodatkowych szafek lub komody, które mogłabym zagospodarować do przechowywania kosmetycznych zapasów. Jeśli miałabym na tą chwilę zorganizować toaletkę to wybrałabym rzeczy w podobnym stylu jak te ze zdjęcia poniżej (do kupienia tutaj z kodem 73ccaedi dostajecie 15 zł zniżki). Myślę, że idealnie łączą w sobie klasykę, elegancję i wygodę.

białe biurko szafka na kółkach lsutro stojące

Niestety na ten moment moim największym ograniczeniem jest przestrzeń. Wynajmowane mieszkanie nie daje dużego pola do popisu, więc póki co toaletka pozostaje poza moim zasięgiem.


Macie swoje toaletki? 
Chciałybyście mieć swój kącik makijażowy czy wydaje się Wam zbędny?


niedziela, 7 lipca 2019

Kosmetyki, których się pozbywam

 
Wraz z końcem miesiąca przyszła pora na podsumowanie  zdenkowanych kosmetyków. 
W czerwcu do kosza trafiły opakowania po 8 produktach: 
 
dove lawendowa odżywka do włosów
 
1)  Equilibra szampon przeciw wypadaniu włosów Strengthening anti hair-loss shampoo
Spisał się u mnie całkiem dobrze, więc myślę, że nie będzie to moje ostatnie opakowanie.
Kupię ponownie. 
 
2) Oillan Balance multi-lipidowy krem do twarzy 
 Bardzo udany krem do twarzy, który dobrze mi służył zwłaszcza na noc.
Kupię ponownie. 

3) Dove Regenerate Neurishment szampon regenerująco-odżywiający 
O szamponie pisałam tutaj. 
Niestety zasłużył na miano bubla kosmetycznego.
Nie kupię ponownie. 
 
4) Dove odżywka z olejkiem lawendowym i wyciągiem z rozmarynu do włosów cienkich i pozbawionych objętości 
Wypadła dosyć przeciętnie. Więcej na jej temat znajdziecie w tej recenzji.
Nie wiem czy kupię ponownie. 
 
regenerującej masce odżywczej do rąk i paznokci Vis Plantis
 
5) Vis Plantis regenerująca maska odżywcza do rąk i paznokci 
Moje wrażenia o kremie-masce opisałam tutaj.
Kupię ponownie. 

6) Dove pistacjowy żel pod prysznic
Żele pod prysznic Dove to jedne z moich ulubionych.
Początkowo niezbyt podobał mi się zapach pistacji, ale ostatecznie się do niego przekonałam.
Kupię ponownie. 
 
7) Golden rose perfumowany zmywacz do paznokci
Nie pasowało mi opakowanie, które miało dodatkową zatyczkę pod zakrętką. Po jej ściągnięciu butelka przeciekała, a wyciąganie jej przed każdym użyciem było kłopotliwe.  
Nie kupię ponownie.  
 
8) Balea kokosowa pomadka do ust
Słabo nawilżała, a zapach kokosa szybko zwietrzał.
Recenzja.
Nie kupię ponownie. 
 
W ubiegłym miesiącu trafił mi się jeden bubel kosmetyczny oraz 3 przeciętniaki. 
O większości kosmetyków możecie przeczytać w recenzjach, do których przejdziecie po kliknięciu w link.
 
 
Znacie, któryś z tych produktów?
Trafiłyście ostatnio na jakiegoś bubla kosmetycznego?
 
 
 

wtorek, 2 lipca 2019

Drogeryjny krem pod oczy, który mile mnie zaskoczył


Odkąd zaczęłam zbliżać się do trzydziestki bardziej przykładam się do dbania o skórę pod oczami. Okolice oka są szczególnie wrażliwe na utratę wody i powstawanie tzw. kurzych łapek. Przyznam, że mam lekko widoczne zmarszczki mimiczne, które jednak „chowają” się przy dobrze dobranej pielęgnacji.

Póki co kremu pod oczy używam w ciągu dnia sporadycznie, za to na noc chętnie sięgam po treściwy kosmetyk, który odpowiednio zregeneruje i nawilży. Przez ostatni czas towarzyszył mi korygujący krem pod oczy 4 Lift Skin Oceanic
 
korygujący krem pod oczy 4 Lift Skin Oceanic
 
Wg zapewnień producenta krem dzięki starannie dobranym składnikom aktywnym, zmniejsza opuchnięcia oraz cienie pod oczami. Formuła z kompleksem minerałów i aminokwasów wpływa na poprawę nawilżenia i jędrności skóry, a lekka konsystencja sprawia, że krem doskonale się wchłania, nie pozostawiając na skórze uczucia lepkości. 
 
Działanie składników aktywnych: 

Kosmetyk mieści się w 15 ml opakowaniu z pompką. Całość kupujemy w kartoniku z nadrukowanym opisem specyfiku oraz składem. Buteleczka jest plastikowa, zachowana w srebrno-białej kolorystyce. Opakowanie, choć praktyczne i ładne, to jednak mogłoby być trochę porządniejsze. Plastik jest „tani” i sprawia wrażenie mało solidnego, a krem kosztuje 89 zł
 
krem pod oczy aa

Konsystencja kosmetyku jest treściwa, nie jest lejąca ani zbita. Dobrze się rozprowadza, ale potrzebuje chwili na wchłonięcie. Nie pozostawia lepkiej warstwy, ale jest wyczuwalny na skórze, dlatego ja stosowałam go tylko na noc. Produkt dobrze nawilża, jest delikatny i nie podrażnia. Przy regularnym stosowaniu wpływa pozytywnie na stan skóry. Jest ona jakby grubsza i bardziej napięta, przez co cienie i tzw. worki są mniej widoczne. 
 

Kosmetyk mile mnie zaskoczył pod względem działania i z przyjemnością będę go nadal używać. Do minusów mogę zaliczyć opakowanie, choć funkcjonalne, nie do końca przekonało mnie pod względem wykonania oraz cenę, która jak na produkt drogeryjny może wydawać się wysoka. Mimo tych wad, myślę, że jest godny polecenia. 


Używacie regularnie kremów pod oczy?
Jakie są Wasze ulubione marki?