Jeśli śledzicie mojego bloga, to na pewno zauważyliście, że wpisy o łatkach na pryszcze pojawiają się tutaj regularnie. Nie będę ukrywać – przy trądzikowej skórze są naprawdę pomocne, a ja wciąż szukam ideału. Najlepiej takiego, który działa, a przy tym nie kosztuje kroci.
Tym razem na tapetę biorę łatki na pryszcze z Action – Goodbye Dots. Mam wersję fioletową, ale dostępna jest również wersja niebieska. W opakowaniu znajduje się 36 sztuk, a zamiast klasycznych kółeczek znajdziemy tu motylki, serduszka i inne fantazyjne kształty – wszystkie w uroczym, fioletowym kolorze.
Brzmi uroczo? Może i tak, ale niestety w praktyce wypadają słabo. Nieregularne kształty nie przylegają dobrze do skóry – łatwo się odklejają, zwłaszcza w miejscach o większej mimice, jak policzki czy broda. Moim zdaniem klasyczne kółeczka zdecydowanie lepiej spełniają swoją funkcję, bo dobrze przylegają do skóry i trzymają się przez całą noc.
Plasterki mają różne rozmiary, co teoretycznie jest plusem. Niestety, materiał, z którego są wykonane, jest zbyt cienki, żeby skutecznie wchłonąć zawartość pryszcza czy ropnej zmiany. Nie radzą sobie z wypukłościami, nie przyspieszają gojenia – w moim odczuciu niewiele robią.
Mimo niskiej ceny, Goodbye Dots z Action to raczej ozdoba niż realne wsparcie w walce z niedoskonałościami. Dla mnie to niestety niewypał – raczej nie sięgnę po nie ponownie.
Używacie plastrów na pryszcze? Macie swoją ulubioną markę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, staram się na wszystkie odpowiadać na bieżąco.
Jeśli podoba Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, jeśli Twój mnie zainteresuje, dodam go do swojej listy czytelniczej :)